niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 21

Muzyka

Plaża, ciepłe powietrze i piękne widoki. Leżeliśmy na ciepłym piasku i cieszyliśmy się każdą chwilą spędzoną ze sobą. Trzymałem dłoń Nathalie i delikatnie masowałem jej skórę. Dziewczyna uśmiechała się nieśmiało. Podoba jej się. Postanowiłem zrobić krok do przodu. Moje palce zaczęły wędrować po jej ciele. Zacząłem od szyj i powoli zjeżdżałem w dół. Nawet nie drgnęła, tylko przygryzała wargę. Gdy moje palce znalazły się przy pasku jej bikini dopiero wtedy chwyciła moją dłoń.
-Liam co ty wyprawiasz? Jesteśmy w miejscu publicznym.- skarciła mnie.
-Chciałem Cię odrobinkę przyzwyczajać do mojego dotyku.-  usiadła na mnie i teraz mogłem patrzeć na jej cudowne ciało.
-Rób to w miejscach, gdzie ludzie nie będą na nas patrzyli.-szepnęła.
-Podobało Ci się..- cisza. Na jej twarzy pojawiły się rumieńce, a w oczach pożądanie.- Kochanie ja nie chce naciskać na Ciebie.Tylko twoje ciało tak bardzo mnie kusi.
-To jest tylko jedno rozwiązanie tej sytuacji..-stwierdziła bez zawahania.- Muszę iść do zakonu.- oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Myślisz że bym Cię puścił?
-Nie miałbyś wyboru najdroższy.
-Jesteś już tylko moja. Pamiętaj o tym.
 Pół dnia spędziliśmy na opalaniu się i pływaniu. Zapominałem już jak to cudownie jest mieszkać w miejscu gdzie cały rok jest ciepło. Jest styczeń, a ja siedzę w samych spodenkach w słońcu i popijam drinki. Cudownie. Przed 18 wróciliśmy do hotelu. Nathalie brała prysznic,a ja w tym czasie postanowiłem zadzwonić do mamy.
L: Hej mamo.
ML: Cześć synku. jak wyjazd?
L: Cudownie. Pogoda świetna. Sylwester zabawny. A u was?
ML: Zimno. Zazdroszczę Wam. Wygrzewajcie się dzieci bo jak wrócicie to trudno będzie wam się przyzwyczaić do śniegu.
L: Po jutrze wracamy, bo Nathalie rozpoczyna sesje w poniedziałek, ale ja nie o tym chciałem z Tobą porozmawiać.W święta powiedziałaś mi coś co mnie teraz trapi. Czy ty wiesz o czymś , o czym ja nie mam bladego pojęcia?
ML: Być może, ale ja nie mogę Ci nic powiedzieć.
L: Mamo czy tu chodzi o nią?
ML: Nie wiem kogo masz na myśli, ale będziesz miał okazję już niedługo zmierzyć się z prawdziwymi problemami. Przykro mi Liam, ale muszę kończyć.
 Rozłączyła się tak po prostu. Patrzyłem przed siebie i nic z tego nie rozumiałem. Byłem skołowany. Sięgnąłem do barku i nalałem sobie szklaneczkę whisky.

*** Oczami Nathalie***

Oglądałam w lustrze swoje opalone ciało. Dawno już nie miałam tak ślicznego koloru skóry. Jednak nie jestem zadowolona ze swojej figury. Tam coś wisi, tu jest trochę za dużo. Jednak nie mogę znów zacząć tak myśleć o sobie. Nałożyłam na siebie luźną koszulkę i spodenki z wysokim stanem. Wychodząc usłyszałam rozmowę Liama.
-Mamo czy tu chodzi o nią?
Kurwa o kim on mówi? Czy ma jakąś wielką tajemnicę przede mną? Liam stał przy oknie i pił alkohol.Musi go coś naprawdę trapić.Nie wiedziałam czy odzywanie się teraz do niego jest najlepszym pomysłem.
-Liam idziemy na kolacje, a potem na spacer?- zaryzykowałam
-Tak chodźmy.- odparł bez większego entuzjazmu. Weszliśmy do pierwszej lepszej restauracji na promenadzie. Nie mogłam już patrzeć się na smutnego chłopaka.
- Powiesz mi co się stało?- zapytałam pijąc białe wino.
-Słyszałaś moją rozmowę?- odparł zdenerwowany.
- Niechcący usłyszałam końcówkę.
-Podsłuchujesz mnie!- krzyknął a wszyscy ludzie w restauracji spojrzeli się na nas. Od razu zrobiłam się cała czerwona. Chwyciłam torebkę i wstałam od stołu.
-Jak opanujesz swoje nerwy to przyjdź i porozmawiaj ze mną.- powiedziałam szorstko i wyszłam z lokalu. Szukając odludnego miejsca nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. W końcu usiałam na piasku, dokładnie w tym samym miejscu co w sylwestra. Wyciągnęłam telefon z torebki i wybrałam numer do Stacy. Niestety mimo iż długo dzwoniłam nie odebrała. Poddałam się. Otrzepałam się z piasku i zmierzyłam w kierunku hotelu. Za dwa dni wyjeżdżamy i nie chcę wrócić do Londynu pokłócona z ukochanym. Otworzyłam drzwi do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Twarz wtuliłam w poduszkę i zaczęłam cicho płakać. Czy jestem wystarczająco silna by to przetrwać?

***Oczami Liam'a***


Nie powinienem tak impulsywnie zareagować. Gdy Nathalie wyszła poczułem, że ją tracę. Nie mogę pozwolić na to, żeby przeszłość niszczyłam mi teraźniejszość i przyszłość. Szukałem jej po promenadzie, lecz nigdzie jej nie widziałem. W końcu postanowiłem wrócić do pokoju. Gdy otworzyłem drzwi ujrzałem ją leżącą na łóżku. Podszedłem do niej, usiadłem na materacu i odgarnąłem włosy z jej twarzy. Miała mokre policzki.
-Przepraszam.- szepnąłem i pocałowałem w nosek. Dziewczyna odwróciła się twarzą do mnie i oparła o zagłówek.
-Przeszło Ci?- zapytała łamiącym się głosem.
-Tak.Wyjaśnię Ci to wszystko...
-Nie chcę twoich wyjaśnień.Chcę żebyśmy te ostatnie dni tutaj przeżyli spokojnie, zajmując się tylko sobą.- nie wierzyłem w to co słyszę. Nie muszę się tłumaczyć?
-Ale Nathalie jestem Ci to winien.
-Żadne ale. Wyjaśnisz mi to wszystko w Londynie.- zbliżyła się do mnie i namiętnie pocałowała w usta. W całym pokoju było słychać tylko nasz przyśpieszony oddech. Poczułem jak jej rączki zbliżają się do mojego paska od spodni.
-Jesteś pewna, że to odpowiedni moment?- wyszeptałem.
_______________________

Za nami 21 rozdział. Do ilu dotrwamy? No się zobaczy. postanowiłam nie kończyć tego tak szybko jak mi się wydawało wcześniej. Przepraszam za wszelakie literówki czy błędy. Pisząc to byłam chora.
Jak myślicie jak dalej potoczą się losy L i N?
A no i jeszcze jedna wiadomość dla tych, którzy kiedyś pytali się o mojego autorskiego bloga. Być może po zakończeniu Enigmy zacznę sama coś pisać. Mam nawet pomysł, ale brak czasu nie pozwala mi na prowadzenie dwóch blogów.
Kocham Was J.

Ps. Czytasz, komentuj :)

poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 20

*** Oczami Nathalie***

Po krótkiej drzemce wzięłam szybki prysznic i zaczęłam szykować się na sylwestrową noc. Zrobiłam delikatny makijaż a włosy rozpuściłam na gołe ramiona. Specjalnie na ten wieczór zakupiłam czarną sukienkę bez ramiączek z mocno wyciętymi plecami.Spojrzałam jeszcze raz w lusterko i nałożyłam na usta brzoskwiniowy błyszczyk.
-Perfekcyjnie!- powiedziałam sama do siebie. Musiałam jeszcze tylko zabrać z pokoju szpilki i kopertówkę w kolorze niebieskim. Gdy wyszłam z łazienki Liam  przy szafie poprawiał swój garnitur i włosy. Zauważył mnie, bo ustawiłam się tak by ujrzał mnie w lustrze. Uśmiechnął się do mnie. ale nie odwrócił. Wtedy podeszłam do niego i mocno objęłam w pasie.
-Ale jest pan przystojny, panie profesorze.- w tym momencie stałam przed Liam'em i razem patrzyliśmy się w zwierciadło.
-Urocza jesteś.- pocałował mnie w policzek.-Cieszę się, że możemy być tu razem.
-Kocham Cię Liaś.- odwróciłam się do niego twarzą i głęboko patrzyłam w oczy. Liam nic nie powiedział tylko wpił się w moje brzoskwiniowe usta. Po skończonym pocałunku przygryzłam swoją wargę i chciałam zdecydowanie więcej od niego.
-Myślę, że powinniśmy już iść.- chwycił mnie lekko, aczkolwiek stanowczo na rękę i wyszliśmy z pokoju hotelowego. Nie wiedziałam w jakim kierunku zmierzaliśmy. Chłopak cały czas prowadził mnie po promenadzie. Po 15 minutach marszu doszliśmy do pierwszego klubu.
-Dziś się zabawimy skarbie jak nigdy dotąd.- z jego twarzy można było wyczytać zadowolenie.
-Będziemy pić i tańczyć!- krzyknęłam.
-Oj jak najbardziej. Ten sylwester będzie najlepszym wieczorem twojego życia.- weszliśmy do klubu, gdzie od samego wejścia było słychać mocną klubową muzykę. Jakimś cudem dopchaliśmy się do baru i Liam zamówił kolejkę czystej. Prawda jest taka, że ja za dużo w swoim życiu nie wypiłam i nie przepadałam za alkoholem, a dziś wódka wyjątkowo mi smakowała i łatwo wchodziła. Po kilku kolejkach ruszyliśmy na parkiet. Zbyt dużo miejsca nie było, dlatego byliśmy skazani na swoją bliskość i niestety nie tylko swoją. Ciała innych ludzi też ocierały się o nas. Co chwilę czułam dłonie na swoich pośladkach i to na  pewno nie był Liam.
-Liam chodź napijemy się czegoś!- musiałam krzyczeć w tym hałasie.
-Co?- zapytał zdezorientowany chłopak. Wiedziałam ze i tak nie usłyszy jeśli mu powtórzę. Złapałam go za dłoń i zaciągnęłam do baru. Zamówiliśmy szoty i od razu opróżniliśmy kieliszki. Liam zapłacił, po czym wyszliśmy z klubu zmierzając do innego lokalu. Czułam po sobie że jestem wstawiona i bardzo chętna na kolejne tańce i kolejki szotów. W następnym klubie Liam spotkał swoich znajomych i razem z nimi bawiliśmy się. Muszę przyznać że ten klub podobał mi się bardziej niż poprzedni. Miał lepszą atmosferę. Znów trochę potańczyliśmy, ale chyba bardziej popiliśmy. Wiem, że przez chwilę chłopak zniknął mi z pola widzenia. Wykorzystałam ten moment na krótką wizytę w toalecie. Poprawiłam makijaż i włosy. Odruchowo wyjęłam telefon z torebki i sprawdziłam godzinę. 23:20. Już niedługo Nowy Rok.  Wróciłam do naszego stolika, ale nie zdążyłam nawet usiąść, bo Liam złapał mnie za dłoń i wyprowadził z klubu.
-Liam dlaczego wychodzimy? Przecież dobiero sie rozkręcaliśmy.-zrobiłam smutną minę i uwiesiłam się na jego ramieniu.
-Zaufaj mi- z jego ust wypłynął delikatny bełkot. Krok w krok szliśmy razem. W końcu dotarliśmy na plaże. Usiedliśmy na pisaku  i wtuleni w siebie parzyliśmy w gwieździste niebo. Spojrzalam za zegarek 23: 55.
-Kochanie za pięć minut północa my nie mamy nawet szampana by świętować.-wymruczałam chłopakowi do ucha.
-Oczywiście że mamy.-wyjął butelke z kieszeni marynarki.-Ja zawsze jestem przygotowany.- nachylił się nade mną i namiętnie pocałował-Kocham Cie maleńka.
Oderwaliśmy się od siebie w momencie, gdy usłyszeliśmy sztrzały fajerwerków.
-Szczęśliwego Nowego Roku skarbie.- powiedziałam Liamowi i przewróciłam go na plecy. Górowałam nad nim i powoli nachylałam się nad jego twarza. W jego oczach widziałam jak bardzo porząda mojego ciala. Zmyliłam go troszeczke i sięgnełam po leżącą butelke szampana. Sprawnie pozbyłam sie korka i wlałam bąbelkowy płyn do ust. -Dziekuję Ci za wszystko.

*** Oczami Liama***

Nie wiem jak to się stało że nie pamiętam jak wróciliśmy do pokoju hotelowego. Nathalie spała jak zabita. Podnosząc głowę poczułem okropny ból. Kac. Powoli wstałem i zmierzyłem w kierunku łazienki. Tam szybko wskoczyłem pod prysznic. Zimna woda spływała po moim nagim ciele, a ja czułem się coraz lepiej. Tego potrzebowalem. Po pół godzinnej cudownej kąpieli owinąłem sobie wokół bioder biały ręcznik i wyszedłem z łazienki. Na łóżku siedziała Nathalie. Miała rozmazany make up i potargane włosy. Cały czas  bawiła sie swoimi dłońmi. Dopiero gdy podszedłem bliżej ujrzałem na jej twarzy kropelki łez.
- Stało się coś?- zapytałem. Dziewczyna spuściła głowę w dół i zaczęła mówić.
- Bo ten wieczór nie tak miał wyglądać. Wczoraj miałeś zasmakować mojego ciała, a ja się upiłam.- znów płakała.- Może ja nie potrafię być idealną partnerką- powiedziała łkając. Mocno złapałem ją za ramiona i zmusiłem by popatrzyła sie na mnie.
- Zrozum to, że ja na prawdę cię kocham. Twoje ciało będzie dla mnie nagrodą, kiedy na nią zasłużę. Teraz liczy się tylko to jakimi jesteśmy ludźmi i jak wielkie uczucie nas łączy.- chwyciłem ją za podbródek i złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach.

_______________
Jest nowy rozdział. Pisało mi się go wyjątkowo trudno. Nie dość że wynikła taka sytuacja to jeszcze jestem chora.
Nie bardzo chcę komentować zaistniałą sytuację pod poprzednimi postami. Aczkolwiek przyznam się wam iż rozważałam zakończenie Enigmy w 2-3 rozdziałach. Co z tego będzie jeszcze nie wiem.
Dziękuje Horanowej jeszcze raz bo nie dość że broniła mnie na blogu to bardzo pomogła mi realnie. Serio nie chciałybyście usłyszeć tego co mówiła.
Również dziękuje tym prawdziwym czytelniczkom Enigmy, a dla wszystkich hejterów wielkie pozdrowienia. Z anonima każdy jest odważny.
Nic dodać nic ująć.
J.


czwartek, 20 marca 2014

Message from Horanowa.:)

Zacznę od tego, że na ten post komentarze będą w stylu " Nie Twój blog to co się wpierdalasz ". Więc drodzy hejterzy. Wpierdalam się bo autorka tego bloga to moja przyjaciółka i nie bardzo uśmiecha mi się czytanie gówna jakie o niej piszecie.
Serio.. Tak trudno jest zrozumieć to, że ktoś nie ma czasu ? Ona jest w LICEUM na profilu HUMANISTYCZNYM ! Ona czasami nie ma czasu ze mną na pół godziny na szluge wyjść, bo się uczy, a wy ciśniecie ją, bo dodaje rozdziały raz na tydzień ? Cieszcie się, że dodaje. Po części jest to moja wina bo ja Was nauczyłam takiego czegoś. Kiedy ja pisałam tego bloga to rozdziały dodawałam co 2-3 dni, ale to jestem ja. Jestem w innej szkole i mam więcej czasu na to, żeby dodawać. Kolejna sprawa. Ja siedzę w tym prawie 2 lata i jest mi łatwiej pisać, a ona dopiero zaczyna. Spotykam się z wiadomościami o treści " Nie możesz jej pomóc ", " Niech uczy się od Ciebie ". 1) Proponowałam pomoc i tak naprawdę to większość spraw konsultujemy ze sobą. 2) Uczyć to ja się mogę od niej bo mnie już dawno by szlag trafił.

Proszę Was o wyrozumiałość i przede wszystkim więcej szacunku.
Ja jestem z niej dumna bo podjęła się tego, żeby mi pomóc.
Jestem z niej dumna bo nie poddaje się mimo niemiłych wiadomości i komentarzy.
Wsparcie jest bardzo ważne. Dziękuję tym, którzy są i ze mną i z nią.
Kocham. / Horanowa.;)

wtorek, 18 marca 2014

Rozdzial 19

Po zjedzonym obiedzie w czwórkę usiedliśmy w salonie i oddaliśmy się przyjemnej rozmowie. Liam z tatą dyskutował o polityce, a mama kroiła ciasto w kuchni. Czekałam na moment, aż zapytają się nas o to jak się poznaliśmy. Po części obawiałam się tego, bo nie wiem jak rodzice zareagują na wiadomość, że Liam jest moim wykładowcą.
-Liam powiedz mi jak się poznaliście się z Nathalie.- powiedziała mama wchodząc do salonu z patera pełna pysznych ciast. W końcu padło to pytanie. Moje serce przyśpieszyło swoją prace.
-Na uczelni, proszę Pani. Od kiedy ja pierwszy raz ja ujrzałem wiedziałem, że jest wyjątkową osóbką.- pocałował mnie w policzek po skończonej wypowiedzi.
-Ble!- krzyknęła Mia i wróciła do bawienia się lalkami przy kominku.
-Czyli to taka miłość od pierwszego wejrzenia.-stwierdził tata.
-Wiesz Liam jesteś pierwszym chłopakiem przyprowadzonym przez Nathalie. Ona jest strasznie skryta w sobie.
-W tym właśnie cały jej urok.Mam nadzieje, że zrobiłem dobre wrażenie na państwu.
-To się później okaże.- powiedział tata nie spuszczając wzroku z nas.
 Trzy godziny później wyszliśmy z Liasiem na spacer. Spokojnie szliśmy po oświetlonych uliczkach trzymając się za ręce.
-Przepraszam Cię za nich. Szczególnie za mamę. Widziałam, że już nie możesz jeść tego ciasta, a ona mimo wszystko częstowała Cię dalej.
-Nie chciałem jej zrobić przykrości, skoro byłem pierwszym chłopakiem przyprowadzonym przez Ciebie do tego domu.- uśmiechnął się do mnie.- A Mia to urocze dziecko.Takie słodkie i kochane.
-Pozory kochanie.-wtuliłam się w jego silne ramie.
Cudowny prezent
-Mam coś dla Ciebie.- Liam wyjął z płaszcza kopertę i śliczne białe pudełeczko.
-Nie musiałeś mi nic kupować.-stwierdziłam trzymając prezenty w dłoniach.
-Naprawdę nic wielkiego.
-Ja też mam coś dla Ciebie.- podałam mu troszkę większe pudełko zapakowane w ozdobny papier.
W tym samym momencie otworzyliśmy swoje prezenty. Szczęka mi opadła. Musiał wydać mnóstwo pieniędzy na taki prezent.
-Oszalałeś! Liam to jest za drogie.
-Jesteś moją kobietą, a ja o moje kobiety dbam bez względu na wszystko.
-Pierścionek jest śliczny, ale te bilety lotnicze to przesada...
-Kochanie chcę z Tobą spędzić cudownego sylwestra w Miami. Tylko Ty i Ja.
-Liam, ale....
-Żadne, ale tak postanowiłem i tak będzie. Twój prezent też jest śliczny kochanie. Ten zegarek jest naprawdę cudowny.

***Oczami Liama***


Wróciłem do domu bardzo szczęśliwy, lecz z mieszanymi uczuciami. Było mi bardzo źle z faktem, że nie powiedzieliśmy rodzicom Nathalie, że jestem jej wykładowcą. Może to i lepiej, że na samym początku zatrzymamy  ten mały sekret dla siebie. Być może nie polubiliby mnie z tej racji. Nie wiem. Wygodnie położyłem się na łóżku i myślałem o mnie i o niej. Przyszła mi na myśli jedna sprawa dotycząca naszych zbliżeń.Wiem, że Nathalie bardzo się to zrobić, lecz kiedyś nadejdzie ta magiczna chwila. Czuję, że seks będzie tylko ukoronowaniem naszego związku i pomoże w  zaciśnięciu naszych  więzi. Kocham ją jak nikogo w moim życiu. No może tylko mamę darzę takim uczuciem.
Nagle światło w moim pokoju wypełniło każdy kąt. Spojrzałem na drzwi i zobaczyłem w niej mamę.
-I jak kochanie. Wszystko w porządku?- zapytała z troską.
-Tak.Jej rodzice to naprawdę wspaniali ludzie. Za pewnie polubisz się z jej mamą.
-To może wkrótce zorganizujemy jakąś kolacje zapoznawczą ?
-Po co mamy się śpieszyć?- zdziwiony spojrzałem na mamę.
-Synku myślałam że naprawdę ją kochasz i chcesz żeby była w twoim życiu obecna przez dłuższy czas. Nie tak jak poprzednie wielkie miłości.
-Mamo, po prostu uważam że nie powinniśmy się śpieszyć. Chcemy na razie nacieszyć się sobą. Oczywiście przyjdzie czas na kolacje, zaręczyny ślub i dzieci. Ale jeszcze nie teraz.- wyjaśniłem jej delikatnie.
-Rozumiem. Tylko żebyś czasem nie spieprzył czegoś i nie żałował.- kobieta wstała i po prostu wyszła. O co jej chodziło z tym stwierdzeniem? Nie mam bladego pojęcia. Może ona wie o czymś, o czym ja nie wiem? Wszystkiego mogę się po niej spodziewać.

Zdjęcie z drogi do hotelu.
*** Trzy dni później***

W końcu dolecieliśmy do Miami. Cudowne słońce przywitało nas na lotnisku. Byliśmy bardzo zadowoleni z tak pięknej pogody, ale jednocześnie potwornie zmęczeni podróżą. Wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy prosto do hotelu. Gdy już dostaliśmy klucze do pokoju pierwsze co zrobiliśmy po wejściu do niego to położyliśmy się na łóżku.
-Kochanie to będzie twój najlepszy sylwester w życiu.- powiedziałem to bardzo zmęczonym głosem.
-Wiem Liaś. I obiecuje Ci, że tutaj wszystko się zmieni na lepsze.
- Co masz na myśli skarbie?- zapytałem zdziwiony.
-Udowodnię Ci że jestem cała twoja.- Spojrzałem się na nią pytającym wzrokiem, lecz dziewczyna nic nie chciała więcej powiedzieć. Czyżby nasz sylwestrowy wyjazd okazał się bardziej interesujący niż myślałem?

_______________
Hej!
No cóż miałam mały poślizg z czasem, lecz nie mam zamiaru się znów tłumaczyć. Męczy mnie to powoli. Dziewczyny chciałabym, żebyście naprawdę szczerze komentowały każdy rozdział. Po co? Uwierzcie że to bardzo motywuje i pomaga w pisaniu. Wejść jest na prawde dużo a komentarzy z rozdziału na rozdział ubywa....
Mimo wszystko Was kocham i myślę że wy też kochacie Enigme <3
J.


poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 18

Tak bardzo lubię ten okres świąteczny. Pakowanie prezentów, przygotowywanie ciast i innych pyszności. To ten czas gdy cała rodzina jest razem i czujemy się tak bardzo szczęśliwi w swojej obecności. Dziś wigilia. Nawet nie wiem kiedy to wszystko zleciało. Dopiero był październik, a już za chwilę będzie Nowy Rok. W radiu leciały jakieś świąteczne piosenki, a ja kończyłam pakować prezenty dla rodziców. Liam zniknął gdzieś dobrą godzinę temu. Pudełeczka w ozdobnym papierze położyłam na szafce przy drzwiach. W końcu za dwie godziny pojadę do rodzinnego miasta, do rodziny. Pakując najpotrzebniejsze rzeczy do walizki usłyszałam jak Liaś wchodzi do domu. Zbiegłam po schodach do salonu i zamiast niego zobaczyłam małą choinkę. Wariat! Ale jaki kochany.
-Stwierdziłem że potrzebujemy chociaż trochę atmosfery świątecznej.- cieszył się jak dziecko.-Kupiłem nawet bombki, lampki i jakieś łańcuch.Ubieramy?- dość głośno zaśmiałam się.
-No pewnie, ale pierw masz się spakować, bo za dwie godziny musimy jechać.
-No, ale..- spuścił głowę i udawał bardzo smutnego dzieciaka, któremu mama dała właśnie kare. W końcu zniknął na górze i przez chwile coś głośno mówił sam do siebie.Potem wspólnie obraliśmy choinkę, przy której Liam stuk połowę bombek. Było zabawie. Około godziny 15 spakowaliśmy rzeczy do samochodu i odjechaliśmy. Mniej więcej po dwóch godzinach dotarliśmy do rodzinnej miejscowości. Wiał zimny wiatr, a słonce było coraz bliżej horyzontu. Pożegnałam się z ukochanym i zmierzyłam do domu. Rodzice jak co roku ślicznie przystroili elewacje i podwórko. Już od wejścia było czuć potrawy przygotowane przez mamę. Tata razem z moją młodszą siostra ubierali choinkę. Na ich twarzach gościł szczery uśmiech i zadowolenie. Nawet nie zauważyli ze stałam w drzwiach salonu i ich obserwowałam od dobrych kilku minut. W końcu Mia zobaczyła mnie i rzuciła mi się na szyje.
-Nathalie już nie mogłam się doczekać kiedy przyjedziesz.
-Ciesze się że się stęskniłaś malutka
-Mamo ja wcale nie jestem mała!.-krzyknęła dziewczynka .
-No dobrze dziewczynki bez kłótni. Kochanie nareszcie jesteś.- rodzicielka przytuliła mnie do siebie mocno. Tata tylko obserwował nas z drugiego końca pokoju.- Nathalie pewnie chcesz się odświeżyć  i zanieść walizki. Jak skończysz to zejdź na dół pomożesz mi przy nakrywaniu do stołu. Kiwnęłam tylko głową i udałam się do swojego pokoju. Wszystko stało tam tak jak przed moim ostatnim wyjazdem. Chyba nikt tu nie wchodzi. Położyłam się na łóżku i z uśmiechem na twarzy stwierdziłam że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Potem szybko wzięłam prysznic ubrałam się, wzięłam prezenty i zeszłam na dol do mamy. Krzątała się po kuchni i robiła kilka rzeczy na raz. Nie wiem skąd ta kobieta bierze tyle siły na życie i jeszcze potrafi uśmiechać się przy takim ogromie pracy. Wyciągnęłam ściereczkę z szafki i zaczęłam wycierać sztućce i talerze.
-Mamo zaprosiłam Liama do nas na jutrzejszy obiad. Chciałabym żebyście w końcu go poznali.
-Nie mogłaś mi wcześniej powiedzieć?- mama spojrzała się na mnie z wyrzutem.-Nie mam w co się obrać na takie spotkanie.
-Mamo to tylko obiad z moim chłopakiem.
-Nie chcę zrobić na nim złego wrażenia. Poza tym to pierwszy chłopak którego nam przedstawisz. Nigdy nie byłam jeszcze w takiej sytuacji.
-Wystarczy że będziesz sobą. Naprawdę. On jest taki sam jak my.-uśmiechnęłam się do niej i poszłam rozkładać rzeczy na stole. Kilkanaście minut później gdy Mia krzyczała na cały dom ze pierwsza gwiazdka jest na niebie podzieliliśmy się opłatkiem i osiedliśmy do wieczerzy.Kocham nasze święta. Jest naprawdę bardzo świątecznie. Tylko ja,rodzice i moja młodsza siostrzyczka. Rozmawialiśmy śpiewaliśmy kolędy i śmialiśmy się z kiepskich żartów taty. Potem wszyscy razem rozpakowaliśmy prezenty. Mamie podobały się kolczyki, a tacie bilety do teatru na ulubiony spektakl. Oczywiście Mia w tym momencie była najszczęśliwszym dzieckiem na świecie że dostała tyle nowych zabawek.  Od rodziców dostałam biżuterie i dwa bilety na wycieczkę do Wenecji. Kochani są. Po kolacji posprzątałam z mamą, a przed północą w czwórkę udaliśmy się na pasterkę. Kiedy po powrocie kładłam się spać myślałam o tym jak rodzice zareagują na Liama. Myślałam o najgorszym scenariuszu, ale mam nadzieje ze jednak go polubią. W końcu to jest mój wybranek.
Poranek miałam najgorszy z możliwych. Mia wpadła do mojego pokoju jak bomba i krzyczała że chce się bawić nowymi lalkami. Ta mała pięcioletnia dziewczynka ma za dużo energii w sobie. Zdecydowanie za dużo.  Nie byłam taka. mama zawsze powtarza ze to moje przeciwieństwo.
Obiecałam jej że za godzinę się z nią pobawię, Tylko umyje się i zjem śniadanie. Gdy weszłam do kuchni mama  szykowała już obiad. Wtedy przypomniałam sobie że nie powiedziałam mu na która godzinę ma być u mnie. Chwyciłam za telefon i wybrałam jego numer.
-Cześć kochanie. Jak minęła wigilia?-zapytałam
-Chyba będziemy musieli kupić większe spodnie bo tak się najadłem. A u Ciebie?
-Jak zwykle bardzo rodzinnie. Liaś zapomniałam Ci powiedzieć żebyś był u mnie na 16. adres znasz.
-Będę na pewno i postaram się nie spóźnić.
-no mam nadzieje. kocham cie
-Ja Ciebie tez.-w tym momencie Mia zaczęła ciągnąć mnie za nogawkę spodni i mówić że miałyśmy się bawić.
-Kończę bo Mia mnie męczy. dostała nowe lalki.
-Nie powiedziałaś mi ze masz siostrę, a ja nie mam dla niej prezentu.
-Nie przesadzaj nie musisz się wkupić w jej laski.
-Coś wymyśle. Do zobaczenia kochanie.
Przez dwie godziny bawiłam się z dziewczynką w dom przy kominku. Czułam się jak mała dziewczynka. Bardzo lubię się z nią bawić, wtedy zapominam o wszystkim. Potem poszliśmy się szykować na gore. Mia tak długo przyglądała się jak się maluje że w końcu też pomalowałam ją delikatnie. Mama gdy nas zobaczyła to się wzruszyła,
-Jak wy ślicznie wyglądacie. i na dodatek jesteście do siebie tak bardzo podobne.
Razem z siostra wykrzywiłyśmy buzie i krzyknęłyśmy że nie jesteśmy. Takie zgodne rodzeństwo.
Parę minut przed 16 krzątałam się z kąta w kąt. Tata pil kawę, Mia bawiła się, a mama jeszcze coś szykowała w kuchni. W końcu zabrzmiał dzwonek. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Liama. Nie pozwoliłam mu się nawet rozebrać bo od razu wpiłam się w jego usta. Złapałam mocno za dłoń i spojrzałam się prosto w jego śliczne oczy.
-Damy rade kochanie.- powiedział Liaś i mocniej ścisnął moją rękę. Weszliśmy do salonu i teraz trzy pary oczu patrzyły się na nas.
-Mamo, tato to jest Liam. Mój chłopak.
-Umiesz bawić się w dom?-zapytała Mia, a my zaczęliśmy się głośno śmiać.

______________________
 Kolejny rozdział.
Dziewczyny chciałabym ogłosić ze rozdziały będą się pojawiały w niedziele lub, w poniedziałek. Raz w tygodniu. Jeśli którąś z was zawiodłam przepraszam. Ten blog to takie moje oderwanie od rzeczywistości i po części obowiązek wobec Was. Przepraszam za wszelakie błędy.
A no i mam jeszcze do was sprawę jeśli któraś z czytelniczek robi szablony do blogów to niech się do mnie zgłosi. E-mail twitter.
 Komentujcie to dla mnie ważne. chcę również uświadomić was że hejty jakoś nie specjalnie mnie ruszają bo osoby piszące je powinny być odważne i pisać z profilu a nie z anonima. Czasem chciałabym żebyście postawiły się na moim miejscu.
Kocham Was!
J.



niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 17

*** Trzy tygodnie później***

Nareszcie pozbyłem się niewygodnego gipsu z mojej ręki. Po jego ściągnięciu bardzo dziwnie się czułem. W końcu mogłem normalnie poruszać dłonią. Wychodząc ze szpitala cały czas ją dotykałem. W takich momentach dziękuję losowi, że jestem zdrowy i nie mam żadnych uszczerbków. Wiem, że czekają mnie jeszcze ćwiczenia przywracające sprawność, ale to nie jest ważne.
Nathalie zgodziła się przyjąć dziewczynę z wymiany. Widzę po niej, że się cieszy, ale zarówno martwi zbliżającą się sesją.
Przemierzałem ulice miasta, które były już udekorowane świątecznymi ozdobami. Oglądałem wystawy sklepów, z zamiarem kupna jakiegoś ślicznego prezentu pod choinkę dla mojej ukochanej. Tylko co to ma być? Może powinienem poradzić się jakieś dziewczyny. Najlepiej by było zapytać się Stacy, ale ona za mną nie przepada. Jednak zna Nathalie i wie co lubi. Zastanawiałem się również czy zbliżające się święta spędzę z Nathalie. Może w końcu będzie mi dane poznać jej rodziców. Po kilkunastu minutach szybkiego marszu otworzyłem drzwi do domu. Rozebrałem się schowałem papiery do szafki. rozsiadłem się na kanapie w salonie. Wtedy w całym pomieszczeniu rozniósł się dźwięk mojego telefonu.
-Hej kochanie. Wróciłeś już ze szpitala?- zapytała z troską Nathalie.
-Tak przed chwilką. Czuję się teraz taki wolny.-usłyszałem jej słodki śmiech.-O której kończysz?
-Powinnam być w domu po 17. Pojadę jeszcze po zakupy na kolację.
-Będę na Ciebie czekał skarbie. Kocham Cię.
- Ja Ciebie bardziej.-odpowiedziała dziewczyna i rozłączyła się. Odłożyłem telefon na szafce i sięgnąłem po laptopa w celu szukania prezentu świątecznego. Niestety nic nie znalazłem, dlatego postanowiłem jednak skorzystać z pomocy Stacy. W kalendarzu Nathalie znalazłem jej numer i napisałem sms'a . Mimo iż  dziewczyna była zdziwiona moją prośbą i opierała się, w końcu zgodziła się pójść ze mną na zakupy. Umówiliśmy się o 15 w centrum handlowym. 14:30. Trochę mało czasu. Zdążyłem szybko się odświeżyć i pojechać. Stacy czekała na mnie na parkingu kończąc palić papierosa.
-Ale się niszczysz przez te fajki dziewczyno.
-Witam profesorze. No cóż to jest mój wybór.- wyczuwałem w jej głosie, że trzyma mnie na dystans.
-Chyba wygodniej będzie jak przejdziemy na ty. Liam- uśmiechnąłem się i podałem jej dłoń.
-Stacy. Miło mi.- obydwoje zaczęliśmy się śmiać i zmierzyliśmy w kierunku sklepów.
-W takim razie Liam co chcesz jej kupić?
-Gdybym ja to wiedział. Miałem nadzieję, że to właśnie ty mi pomożesz.
- No to uderzamy do jubilera.

***Dwie godziny później***

Nigdy więcej nie pójdę z nią na zakupy. Nie mam siły. Nie miałem pojęcia, że chodząc po sklepach można się tak zmęczyć. Całe szczęście, że kupiliśmy śliczny prezent dla mojej ukochanej. W podziękowaniu dla Stacy odwiozłem ją do akademika.
-Jeszcze raz wielkie dzięki Stacy. Gdyby nie ty to bym nie kupił jej tak fajnego prezentu.
-Nie ma za co. Odwdzięczysz się kiedyś.
-Mam nadzieję, że zmienisz trochę o mnie zdanie i się polubimy.
-Wódki jeszcze z Tobą nie piłam więc nie oceniam. Dzięki za pyszną kawę .-uśmiechnęła się i wysiadła z samochodu. Powracając do domu władowałem się w korek.W domu byłem dopiero po 19. Nathalie siedziała na kanapie i przeglądała jakąś książkę. Podszedłem do niej od tyłu i pocałowałem w szyję. Odepchnęła mnie. Co tym razem się stało?
-Liam nie uważasz, że powinniśmy być wobec siebie szczerzy?

***Oczami Nathalie***

**Kilka godzin wcześniej***

 Zmęczona wsiadłam w samochód i pojechałam do centrum handlowego. Chciałam zrobić szybki zakupy na kolacje i przy okazję kupić słuchawki i nowe buty. Zaparkowałam i wydawało mi się, że widzę samochód Liasia. Nie zastanawiając się poszłam na pasaż.Szybko kupiłam śliczne botki i fioletowe słuchawki. Przechodząc obok jednej z kawiarni zobaczyłam Liama siedzącego z jakąś dziewczyną. Nie widziałam jej twarzy, ale poczułam jak bardzo robię się zazdrosna. Co jeśli to jakaś studentka chcąca zabrać mi go? Postanowiłam nie podchodzić do nich.Porozmawiam sobie z nim w domu. Kupiłam jeszcze rzeczy na kolację i pojechałam do domu. Nie mogłam skupić się na niczym. Sięgnęłam na półkę z książkami i wzięłam pierwszą lepszą. Otworzyłam na przypadkowej stronie i udawałam że czytam. Co chwilę zerkałam na zegarek. W końcu po 19 Liam wszedł do salonu i czule pocałował mnie w szyję. Chciałam żeby robił to cały czas, ale byłam zła na niego. odwróciłam się do niego twarzą i spojrzałam w te idealne oczy.
-Liam nie uważasz, że powinniśmy być wobec siebie szczerzy?
-Przecież jesteśmy.- odpowiedział spokojnym głosem.
-W takim razie możesz mi powiedzieć kim była ta dziewczyna z która siedziałeś w kawiarni dziś w centrum?
-Nathalie czy ty jesteś zazdrosna?- uśmiechnął się.
-Odpowiedz mi!-krzyknęłam
-Byłem kupić Ci prezent pod choinkę ze Stacy.
-Nie kłamiesz?- było mi bardzo głupio, a głos łamał się pod wpływem tej sytuacji.
-Nie kłamię kotku.- przytulił mnie i pocałował czule w usta.-Jesteś najważniejsza a ona mi tylko pomagała. Chciałem kupić Ci coś wyjątkowego.
-Przepraszam Liam.- opuściłam głowę w dół patrząc się na nasze buty.-Następnym razem się po prostu zapytam przed zrobieniem awantury.-Liam cały czas się śmiał.Nie rozumiałam tego.
-Kotku jak spędzamy święta?- zapytał się Liam bawiąc się moimi włosami.
-Nie wiem. Bardzo bym chciała, żebyś był ze mną.
-Ja też. Lecz co na to twoi rodzice.?
-Może zróbmy im niespodziankę i przyjedziesz do nas drugiego dnia świąt?
-Myślisz, ze to dobry pomysł?
-No pewnie.-pocałowałam go bardzo mocno. Tak bardzo lubiłam smak jego ust.
-Chodź zrobimy jakąś kolację.- powiedziałam do chłopaka ciągnąc go do kuchni za sobą.-A tak w ogóle to co mi kupiłeś?
-Ciekawska.-wystawił mi język.- W swoim czasie się dowiesz.
-Liam proszę Cię. Nie lubię niespodzianek.
-Będziesz musiała się do nich przyzwyczaić Kochanie.

___________________
Hej dziewczyny!
Cóż po długiej przerwie w końcu coś udało mi się napisać na szybkości. Wiem że jesteście złe na mnie o to, że teraz rzadko dodaje. Nic innego mi nie pozostaje jak was tylko przeprosić. Naprawdę robię co w mojej mocy żeby dodawać rozdziały, ale brakuje mi czasu. Każda z was wie, że oprócz szkoły mam jeszcze życie prywatne, o które powinnam dbać. Obiecuje się poprawić i w miarę regularnie dodawać posty.
A i jeszcze coś?
1. Czy wy też uważacie że powinnam zmienić wygląd bloga? Miałam kilka skarg.
2. Dziękuje wam za wszystkie komentarze, nawet te niemiłe. Oby tak dalej było, iz komentarzy przybywa. To dla mnie wielka motywacja do pisania.
Kocham Was.
J.