środa, 5 listopada 2014

Przepraszam

Niestety nie mam nic sensownego na swoje usprawiedliwienie.
Nie szło mi pisanie. Brak pomysłu na dalszy ciąg historii bohaterów. Jeszcze na to wszystko poskładały się moje zawody miłosne. Nie było mnie trochę w Polsce, a poza tym to szkoła.
Przepraszam Was. Wiem ze zawiodłam, ale do tego się przyzwyczaiłam. ktoś zawodzi mnie, ja zawodzę kogoś.
Do pewnego momentu też kochałam tego bloga. Ale teraz nie potrafię o niczym innym myśleć. Wybaczcie mi.
Nawaliłam. Może kiedyś zacznę pisać od nowa. Nie wiem. Na pewno chciałabym kiedyś kontynuować swoją przygodę z pisaniem. Kocham to robić, ale pisać dla pisania a nie dla przyjemności nie ma sensu.
 
Kocham Was i jeszcze raz przepraszam.
Jeśli chcecie hejtujcie na prawdę jest mi to obojętne !

poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 35

-Nathalie...
-Nie chcę, żebyś się teraz tłumaczył. Jutro wyjeżdżasz. Musimy się odpowiednio pożegnać.
-Co masz na myśli?- uśmiechnął się łobuzersko, wkładając ręce pod moją bluzkę.
-Na przykład to.- zaczęłam całować jego szyję zjeżdżając coraz niżej. Szybko rozpięłam jego koszulę i popchnęłam go na łóżko. Usiadłam na nim i kontynuowałam naszą grę. Gdy sięgnęłam do jego spodni Liam cicho zamruczał. Zaraz zacznie się to co tak bardzo kocham. Nasze ciała złączą się w jedno, a serce zacznie nić w jednym rytmie. Nie zdążyłam odpiąć guzika, no chłopak mocno chwycił mnie za nadgarstki i przewróci na plecy. Teraz to ja byłam pod nim.Rozebrał mnie i zabrał się do pieszczenia mojego ciała. Jego ręce błądziły razem z językiem. W takim momencie o niczym nie myślę. Dopiero po poczuciu jego chłodnego oddechu na mojej kobiecości wchodziłam w bramy raju. Mocno zacięłam pięści na prześcieradle wyginając swoje ciało w łuk.
-Moja piękna.- szeptał Liam. Gdy pierwsza fala rozkoszy mnie opuściła postanowiłam mu się odwdzięczyć najlepiej jak potrafię. Szybciutko pozbyłam się jego dolnej partii ubrań.
-Nathalie nie musisz tego robić.
-Ale chcę.- chwyciłam jego członka i wykonywałam coraz szybsze ruchy. Czułam jak rośnie mi w dłoni.
-Zróbmy to. usłyszałam proszenie. Długo nie musiał mnie namawiać. Powoli nabiłam się na niego. Każdy ruch sprawiał nam więcej rozkoszy.
Po cudownym seksie nasze rozgrzane ciała opadły na siebie. Milczeliśmy, wsłuchując się w swój przyśpieszony oddech. ta noc była jedną z najlepszych, ponieważ dopiero nad ranem zasnęliśmy wykończeni igraszkami.

*** Oczami Liama ***

 Jaka ona jest piękna! Leżała naga pod kołdrą z rozrzuconymi włosami na poduszce. Delikatnie pocałowałem ją w czoło i poszedłem wziąć prysznic. Zimna woda pozwoliła, aby moje ciało opuściła gorączka wczorajszej nocy. Nie sądziłem, że Nathalie potrafi być taką kocicą w sypialni.
Kiedy pakowałem walizkę w drzwiach stanęła dziewczyna okryta tylko pościelą.
-Gotowy?-zapytała.
-Prawie. Jeszcze tylko dokumenty i laptop.- mówiłem zasuwając walizkę.
-Będę tęskniła.-uwiesiła mi się na szyj i muskała moje usta. Jaka ona jest słodka. Zniosłem bagaż do samochodu. Myślałem, ze pożegnamy się w domu, ale dziewczyna uparła się, że mnie odwiezie na lotnisko. Na prawdę było mi szkoda opuszczać moją narzeczoną.
-Skarbie gdyby się coś działo to dzwoń. Rzucę wszystko i wrócę.
-Nie chcę żebyś jechał.
-Wiem myszko, ale muszę.
-Rozumiem- zrobiła bardzo smutną minę.
-Kocham Cię maleńka. - wpiłem się w jej usta i bardzo długo oraz namiętnie je całowałem.
- Idź bo się spóźnisz.

*** Oczami Nathalie ***

Łzy same płynęły po moich policzkach gdy Liam kierował się do terminalu.
Wsiadłam do samochodu i udałam się do domu. Zrobiłam sobie mocną kawę i zabrałam się do nauki. Od jutra sesja letnia. Chciałabym zdać ją śpiewająco i zostawić cały ten czas za sobą. Wtedy na spokojnie mogłabym zająć się poinformowaniem rodziców o zaręczynach i przygotowywaniem do ślubu.


* TYDZIEŃ PÓŹNIEJ *


Właśnie opuściłam ostatni egzamin ustny. Wszystko pięknie zdane. Teraz zostało czekać na wyniki egzaminów pisemnych i na Liama.
-Ty farciaro.- stwierdziła moja przyjaciółka- Zaliczyłaś wszystko w pierwszym terminie. Pewnie będziesz faworytką do stypendium zagranicznego.
-Skąd ty posiadasz takie informacje?
-Po prostu zadaje się z odpowiednim chłopakiem.
-No proszę. Masz kogoś na poważnie?
-No ba! My tu gadu gadu, a ja mam jutro poprawkę.
-To leć się uczyć! Zadzwoń jak zdasz.
-Buziaki skarbie
Ona jest ciągle uśmiechnięta i zadowolona z życia.
Wróciłam do domu. Weszłam z wielkim hałasem do domu. Położyłam torbę na szafce i skierowałam się do salonu. Tam czekała na mnie mama.
-Hej mamuś.Podeszłam i pocałowałam ją w policzek. Co ty tu robisz?
- Ta miła pani mnie wpuściła.
-Stało się coś że przyjechałaś?
-Widzę, że ładnie się urządziłaś. Poza tym musimy porozmawiać.
-No to proszę mów co masz mówić.- rozsiadłam się na sofie.
-Nie tak Cię z ojcem wychowaliśmy Nathalie Evans.- przybrała kamienną twarz.
Coś czuję ze ta rozmowa nie zakończy się sympatycznie

_______________________
Miśki.
Długo mnie nie było. Wiem. teraz będę kila dni na wyjeździe więc może coś napiszę?
Czy u was też jest już tak strasznie w szkole? ta druga klasa LO mnie wykończy.
Kocham Was<3
J.



niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 34

** Dwa tygodnie później **
Wracamy do rzeczywistości. Sesji za plecami, a ja nadal żyję cudownymi chwilami spędzonymi w Wenecji. No cóż, takie życie. Dzięki mojej cudownej przyjaciółce mam przynajmniej z czego się uczyć. Fakt jest taki, że siedzę już od dwóch dni nad książkami, ale żadnemu z nas to nie przeszkadza. Liam zajął się swoimi sprawami. Nie wiem co pochłania mu tak dużo czasu. Cały czas coś załatwia, dzwoni. W sumie lepiej dla mnie.
-Witaj skarbie.- poczułam ciepły pocałunek na szyj.
-Ty tak wcześnie w domu?
-A co Cię tak dziwi? Powinienem spędzać z Tobą więcej czasu.Teraz gdy za jakiś czas zostaniesz moją żoną, musimy nacieszyć się tym stanem narzeczeństwa.
-Oj kochany, niestety teraz to ja nie mam czasu dla Ciebie. Sesja.
-Rozumiem, ale wieczorem znajdziesz chwilkę na lampkę wina?
-Oczywiście.- pocałowałam go namiętnie.
-To ja zmykam do gabinetu, a ty się ucz. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
I zniknął za drzwiami. Znów w pokoju zapanowała cisza.No to się uczę. Wydaje mi się że straciłam poczucie czasu, ponieważ za oknem dopiero świeciło słońce, a teraz jest bardzo ciemno.

*** Oczami Liam'a ***

Bilet kupiony, hotel zarezerwowany. Zostało mi tylko poinformować Nathalie, że wyjeżdżam. I to jeszcze przed sesją. Nie powiem jej całej prawdy, dopóki nie będę pewny. Z myślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu.
-Tak słucham.
-Witam. Z tej strony detektyw Brown. Mam dla Pana istotne informacje dotyczące April.
-Niech Pan mówi.
-W tym momencie znajduje się w NY. Dokładny adres wyślę panu drogą mailową. 
-Coś jeszcze?
- NIe udało mi się dowiedzieć kto jest ojcem jej dziecka. Pewien jestem, ze chce to utrzymać w wielkiej tajemnicy. Natomiast chłopiec mieszka z babcią w Chicago..
-Bardzo Panu dziękuję. Czekam na resztę informacji. 
-W takim razie jesteśmy w kontakcie.
-Żegnam.
Przebiegła żmija, która próbuje zniszczyć moje życie. Nie pozwolę jej na to. Muszę zrobić wszystko by to wyjaśnić i spokojnie zacząć planować ślub. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał 18. Moja biedna Nathalie. Siedzi na górze, zamknięta z nosem w książkach. Rozpaliłem kominek, przygotowałem kolację i otworzyłem wino. 
-Nathalie, kolacja!- krzyknąłem. Dopiero po 15 minutach ujrzałem dziewczynę w dresach, która wyglądała na całkowicie wykończoną. Usiadła na sofie i głośno westchnęła.
-Jestem wykończona.
-Zjesz kolacje to od razu Ci się polepszy.
Po zjedzeniu posiłku usiedliśmy przy kominku z butelką białego wina. Nie wiedziałem jak mam zacząć z nią rozmawiać.
-Skarbie muszę Ci coś powiedzieć.- zacząłem bardzo poważnie.
-O co chodzi?
-Muszę wyjechać. Prawie na cały miesiąc.
- Dokąd?- mówiłam coraz smutniejszym głosem.
-Do USA. Mam gościnnie wykładać na uniwersytecie w NY.
-Rozumiem.- wypowiedziała to bez emocji, po czym zanurzyła usta w winie. Znów miedzy nami zapanowała cisza. Cały wieczór słuchaliśmy muzyki przytulaliśmy się do siebie w cieple kominka. Odniosłem wrażenie, że Nathalie nie chce żebym jechał, ale zarazem nie chce mi pokazać jak tęskni. Nawet po położeniu się do łóżka mocno trzymała mnie za rękę i wtulała w mój tors. Mam nadzieje, ze niczego nie podejrzewa. Kocham ją i muszę chronić przed problemami z mojej przeszłości.
Rano panowała taka sama atmosfera jak wieczorem.wypiliśmy kawę i udaliśmy się na uczelnię. Na wykładzie zauważyłem w jej oczach smutek. Już niedługo sprawię, że te oczy będą się tylko śmiały.


*** Oczami Nathalie ***

Było mi po prostu smutno. Tak cholernie.Znów zostaje sama. Poza tym czuję, że Liam coś ukrywa. Jeszcze nie wiem co, ale to kwestia czasu, abym się dowiedziała.
Gdy siedziałam na wykładzie nie mogłam na niego patrzeć, Łzy same cisnęły mi się do oczu. A on tak przystojni dziś wyglądał. Przez cały czas bawiłam się pierścionkiem zaręczynowym i myślałam o naszym związku oraz uczuciu. Kocham go i nie chcę by coś się zepsuło między nami. Nigdy w życiu nikogo nie darzyłam takim uczuciem, jak Liama.
Po  skończonym wykładzie nie chcąc, ale musząc poszłam zapalić. Gdy wsiadłam do auta Liam tylko spojrzał na mnie wzrokiem zabójcy. 
-Musiałaś palić.?
-Chwila słabości. Cóż poradzę.
-Wiesz jak nie lubię jak to robisz.
-Ja również nie lubię pewnych rzeczy.- brawo Nathalie w porę ugryzłaś się w język.Po tej krótkiej wymianie zdań znów milczeliśmy.Gdy weszłam do domu od razu udałam się do sypialni. Najwyraźniej niedelikatnie zamknęłam drzwi, bo Liam zaraz pokazał się obok mnie. Leżałam wtulona twarzą w poduszkę.
-Płakałaś.- stwierdził.
-Może troszkę.
-Maleńka skoro jest Ci tak ciężko to było mi powiedzieć. Zrozumiałbym że cierpisz i na pewno pomógł w jakimś stopniu.
-Liam odnoszę wrażenie, że coś ukrywasz przede mną.

____________________
Hej,
ta długa przerwa jest spowodowana tym iż wyjechałam. Razem z Horanową udałyśmy w miejsce gdzie nie mam internetu. 
Ta ucieczka była mi bardzo potrzebna. Pomyślałam trochę, poukładałam trochę spraw, napisałam kilka rozdziałów Enigmy.
No a juz od jutra szkoła. Dlatego cały czas zastanawiam się czy po zakończeniu Enigmy, które zbliża się wielkimi krokami rozpocząć pisanie swojego autorskiego opowiadania. Czas pokaże czy jestem już na to gotowa. 
Chcecie iść do szkoły? 
Kcoham Was
J.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 33

-No co?- zapytałam zdenerwowana.
-Przyszykuj się na niezwykłe emocje. ten wieczór zapamiętasz do końca życia.- co on znów wymyślił? Boję się każdej jego niespodzianki, ale zaufam mu i pozwolę szaleć.
Poszliśmy do jednej z najlepszych restauracji w mieście.Wszystko było idealne: danie główne, wino i deser. Czy wszystko dzisiaj takie będzie?
Ok. 18 zmierzaliśmy uliczkami Wenecji. Obserwowaliśmy starszych ludzi, którzy siedzieli na ławkach i głęboko patrząc sobie w oczy trzymali się za ręce. To takie słodkie.
-Liam, myślisz, że wytrzymamy ze sobą tyle co oni?- wskazałam na parę.
-Skarbie, jestem pewien, że będziemy szczęśliwsi.- pocałował mnie namiętnie.
- Zamieszkajmy tu na starość.Z dala od wszystkich. Tutaj jest całkiem inaczej.
- Dla Ciebie wszystko miś.
-Kupmy mały domek z cudownym ogrodem.- rozmarzyłam się.
-Będzie cudownie.- złapaliśmy się za dłonie i szliśmy dalej. Na dłuższą chwilę zapanowała między nami cisza. Ani ja, ani Liam nie mieliśmy ochoty nic mówić. Obserwowaliśmy miasto i cieszyliśmy ostatnimi chwilami we Włoszech.
Doszliśmy w końcu do słynnych kanałów. Na wodzie znajdowała się tylko jedna gondola, która była wypełniona kwiatami.
-Ale ktoś zaszalał.- zaśmiałam się.
-Nie ktoś tylko ja.- zrobiłam minę typu " No to mnie zaskoczyłeś człowieku!" Byłam pełna podziwu i dumy.
Wsiedliśmy do gondoli i zaczęliśmy powoli płynąć. Cały czas byłam wtulona w ramię chłopaka. rozglądałam się dookoła i patrzyłam na zachodzące słońce.Romantyczna atmosfera. Nagle Liaś zaczął patrzeć mi głęboko w oczy.

*** Oczami Liam'a***

Raz kozi śmierć. Dwa głębokie wdechy i do przodu.
-Nathalie skarbie- zacząłem powoli, czujać się jak dziecko, które musi przyznać się do czegoś.- Nie wiem czy wiesz, ale jesteś kobietą mojego życia, Nie wyobrażam sobie, że może Ciebie zabraknąć.- mówiąc to nie odrywałem od niej wzroku.-Kocham Cię jak nigdy nikogo. Dlatego teraz wszystko będzie zależało od Ciebie.- Uklęknąłem przed Nathalie. Dziewczyna zasłoniła twarz dłońmi, a na policzkach pojawiły się łzy.
-Nathalie, czy sprawisz mi tą przyjemność i zostaniesz moją żoną?- zapytałem. Czułem jak każda cząstka mnie się trzęsie. Czekałem na jej odpowiedź.
-Tak.- usłyszałem krótką, ale satysfakcjonującą odpowiedź. N. rzuciła mi się na szyję. -Kocham Cię Liam i chcę by zawsze między nami było cudownie.- wpiła swoje malinowe usta w moje. Wyjąłem czarne pudełeczko z marynarki i założyłem pierścionek swojej ukochanej.
-Jest śliczny.- usłyszałem jak głos Nathalie łamię się. 
-Dla Ciebie wszystko.- znów ją pocałowałem.
-Liam, ale pierścionek od Harry'ego Winston'a?
-Skarbie ciesz się tą chwilą, a nie będziesz przejmowała się moimi finansami.

Po rejsie gondolą wróciliśmy do hotelu, jako szczęśliwi narzeczeni. Ten stan mnie napędzał. Zaraz po zamknięciu drzwi zaczęliśmy się namiętnie całować i zmierzać w kierunku łóżka. Położyłem ją delikatnie i zacząłem całować jej szyję. Moje dłonie błądziły po jej plecach, aż w końcu zdjąłem z N. ubranie. Kocham jej ciało. Jest takie seksowne. Nie mogłem się oprzeć temu widokowi.

*** Oczami Nathalie ***

Jego dotyk doprowadzał mnie do cudownego uczucia. Gdy Liam całował moje ciało, ja szarpałam się z paskiem od spodni. Głupia sytuacja. Jednak chłopak się tylko zaśmiał i od razu uratował mnie z opresji. Pieszczoty były takie przyjemne. Palce mojego ukochanego w momencie znalazły się przy linii mojej bielizny. Tak na to czekałam. Oddałam mu się cała. Tak bardzo go pragnę. Zimny oddech na mojej kobiecości sprawił, że mocno zacisnęłam pościel w swoich dłoniach.
-Liam...- wyszeptałam mocno podniecona.- Nie wytrzymam dłużej. Zrób to.- podniósł na mnie wzrok i wziął moje ręce. Pomogłam mu pozbyć się spodni i koszuli. Pewnie nie jedna dziewczyna chciałaby być na moim miejscu.
- Nie mam gumki.
-Nie ważne. Proszę Cię nie zwlekaj.-nie mamy czym się przejmować. W końcu poczułam jak Liam mnie wypełnia. Z każdym kolejnym pchnięciem, mocniej wbijałam paznokcie w jego plecy. Gdy już przyszedł szczyt naszych możliwości opadliśmy na siebie. Mocno wtuliłam się w  jego klatkę.
-Kocham Cię, Liam.- po czym zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w szybki rytm bicia serca chłopaka.

____________________
Hej!
Wiem, wiem zjebałam. No cóż. Od trzech tygodni mam po prostu lenia. Ale tak wielkiego, że najchętniej bym siedziała cały dzień w pokoju i słuchała muzyki. Może to deprecha? :) Nie no żartuje.
Myślę, że z dnia na dzień jest lepiej. To co dzieje się w moim prywatnym życiu trochę mnie inspiruje.
Nie gniewajcie się na mnie i komentujcie. Wasze zdanie jest ważne.
Kocham Was
J.


niedziela, 10 sierpnia 2014

Ważna informacja

Przepraszam,
Wiem że już długo minęło od ostatniego rozdziału. Dlatego jestem winna wam krótkie przeprosiny z mojej strony. Postaram się jak najszybciej to zakończyć.
Jestem ostatnio leniwa. To akurat mój problem. Dlatego jest mi strasznie głupio.
Chcecie mnie hejtować? Proszę bardzo, ale nie mam zamiaru pisać enigmy na siłę.
Jeśli to zrozumiecie chwała wam za to. Jeśli nie trudno.

Kocham Was xx

J.

niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 32

Pierwszy raz tak bardzo cieszyłam się, że mam grunt pod nogami. Cały lot był dla mnie istnym koszmarem. Dzięki Bogu to były tylko chwilowe turbulencje.
Mocno trzymałam dłoń Liama i nie chciałam za nic w świecie puścić.
-Nathalie skarbie. Już jesteś na ziemi.
-Zabierz mnie do hotelu.- poprosiłam, zamykając oczy i mocno tuląc się w ramię chłopaka. Pragnęłam położyć się na łóżku i zasnąć. Chociaż na godzinę. Przez całą drogę z lotniska do hotelu obserwowałam to cudowne miasto. Tutaj wszystko jest takie inne. Eleganckie, a zarazem takie proste. Ludzie inaczej się zachowują.. Ten weekend musi być wyjątkowy. Mam zamiar zapomnieć o tym, co się ostatnio działo w Londynie. To ma być czas mojego relaksu z najważniejszą osobą mojego życia.

*** Oczami Liam'a ***


Nathalie sobie słodko śpi, a ja po wypakowaniu naszych rzeczy usiadłem na balkonie i patrzyłem na panoramę miasta. Jak tu jest magicznie. Już zapominałem, że są takie miejsca w Europie. Nagle poczułem ciepły oddech na moim karku. Szybko odwróciłem głowę i złączyłem moje usta z ustami dziewczyny.
-Czemu jeszcze nie śpisz?- zapytała zaspanym głosem.
-Już miałem iść do łóżka, ale się zapatrzyłem. Wenecja nawet nocą wygląda cudownie.
-Wiem. Dlatego tak bardzo kocham to miasto.- znów dostałem buziaka.- A teraz chodź ze mną spać. Rano wyruszamy w miasto.
-W takim razie trzeba odpocząć.- wstałem i wziąłem dziewczynę na ręce. Moja kruszynka. Delikatnie położyłem ją na łóżku i zacząłem całować jej delikatne ciało.
-Liaś... Nie dziś. Jestem zmęczona.- popatrzyła na mnie przepraszającym wzrokiem.
-No dobrze, ale nie myśl, że ci odpuszczę.- namiętnie pocałowałem Nathalie, po czym przytuliłem i próbowałem zasnąć.
Obudziły mnie silne promienie słońca wdzierające się do pokoju. Już zapomniałem, że takie poranki są najpiękniejsze. Przeciągnąłem się i szybko wyskoczyłem z łóżka. Krótki zimny prysznic zawsze stawia mnie na nogi. Przeczesałem dłonią włosy i pośpiesznie powędrowałem obudzić moją księżniczkę. Niestety N. już nie spała. Stała na balkonie i robiła zdjęcia panoramy miasta.
-Hej skarbie. -pocałowałem ją w policzek.
-Czyż nie jest tu pięknie?- zapytała.
-Jeszcze piękniej jest, jak idziesz przez miasto i obcujesz z ludźmi, którzy opowiedzą Ci prawdziwą historię Wenecji.
-To, komu w drogę temu czas. Czy jak to tam mówią.- zaśmiała się.
-No ale pierw się ubierz i zjedzmy jakieś śniadanie.
-A może zjedzmy na mieście?
-Niech Ci będzie, ale potem rozstaniemy się na trochę. Muszę coś załatwić.
-Liam ukrywasz coś?
-Nigdy w życiu!- mocno ją złapałem i obróciłem. Po 15 minutach siedzieliśmy w jakiejś knajpce i jedliśmy croissanty, które popijaliśmy idealną kawą.
-Mogłabym tak codziennie. Takie jedzenie i ta pyszna kawa. Mam wrażenie, że nasz ekspres jest najgorszy.
-Oj głuptasie. Włochy na każdego tak działają. Zobaczysz. W chłodne dni w Londynie będziesz sobie przypominać, jak to siedziałaś w słońcu i piłaś najlepszą kawę na świecie.
-Zabierzmy takiego baristę ze sobą.
-Nie ma takiej opcji. Jeszcze byś mi się w nim zakochała.
-Nie mogłabym. Ty jesteś najważniejszy.- wysłała mi buziaczka, po czym zaczęła robić zdjęcia.
-Skarbie to ja uciekam. Widzimy się za trzy godziny na placu św. Marka.
-Tylko się nie spóźnij.- pocałowałem ją i szybko oddaliłem się w kierunku sklepów.
Wóz albo przewóz. Raz się żyje. Trzeba podejmować poważne i męskie decyzje. I właśnie na takie przyszedł odpowiedni czas. Przemierzyłem kilkanaście sklepów w poszukiwaniu tej idealnej rzeczy, ale nic nie nadawało się na tę szczególną okazję. W końcu trafiłem na coś, co było przeznaczone tylko dla mojej Nathalie. Napisałem tylko krótką wiadomość do Louisa :" Zrobię to dziś. Wieczorem. Trzymaj za mnie kciuki, bym nie wyszedł na debila. :)", a następnie szybko pobiegłem na umówione miejsce z dziewczyną. I znów będę spóźniony.

*** Oczami Nathalie ***


Tutaj jest cudownie. Słońce mocno świeci, ludzie są sympatyczni, a cała atmosfera pozytywnie na mnie wpływa. Zakupiłam śliczny kapelusz i przez resztę wolnego czasu błąkałam się po uliczkach Wenecji, robiąc mnóstwo zdjęć przypadkowym budynkom i ludziom. Kwadrans przed umówionym czasem z Liam'em siedziałam już na placu św. Marka popijając mrożoną kawę. Przeglądałam zdjęcia i od czasu do czasu robiłam nowe. Chwilę po 12 zaczęłam sprawdzać telefon. Znów się spóźnia. Minęło pół godziny, a jego nadal nie było. W końcu zapłaciłam za napój i wstałam od stolika. Zabrałam swoje rzeczy i skierowałam się do najbliższej taksówki. Wtedy właśnie zauważyłam śliczną dziewczynkę puszczającą bańki mydlane. Zaczęłam ją obserwować i gdy przyłożyłam aparat do twarzy w obiektywie, ukazał mi się biegnący na oślep chłopak- Liam. Ten to jak zwykle musi coś wymyślić.
-Przepraszam.- zaczął krzyczeć cały zdyszany. Prawda jest taka, że chciało mi się z niego śmiać, ale musiałam zachować powagę.
-Ile razy mam Ci powtarzać? Nie lubię, gdy się spóźniasz.
-Kochanie to jest silniejsze ode mnie.- zaczął się tłumaczyć.
-Rozumiem, że również spóźnisz się na własny ślub, potem na narodziny pierworodnego czy ważniejsze wydarzenie. Liam musisz z tym walczyć.
-Obiecuję że to zrobię. A teraz, jeśli pozwolisz chciałbym Cię zaprosić na obiad, następnie spacer i wieczorny rejs gondolą.
-Pod warunkiem, że pierw się przebierzesz w hotelu.- to jak on w tym momencie wyglądał, było straszne. Ok. godziny 14 byliśmy w hotelu, lecz zanim książę się ogarnął, minęło trochę czasu, i to faceci narzekają na nas. Skandal.
Liaś wyszedł  pachnący z łazienki i mocno zaczął mnie ściskać.
-Coś ty wylał całą buteleczkę perfum na siebie?- zapytałam, śmiejąc się pod nosem.
-Nie podoba się?
-Wolę Cię takiego iż śmierdzącego.
-Przeginasz, ale widzę, że też zdążyłaś się przebrać.- Obróciłam się w koło.- Ślicznie wyglądasz.- pocałował mnie delikatnie w czołu.
-To, co idziemy?
-Pewnie, tylko- Liam złapał mnie za rękę i głęboko spojrzał w oczy.

____________________
Hej:*
Mam lekkie spóźnienie przez chorobę. Szczerze mówiąc to jakoś chyba nie mam już na to pomysłu.
No cóż tak też bywa. Cieszę się, że Wam się podoba.
J.

środa, 16 lipca 2014

Rozdział 31

*** Oczami Liam'a ***

Zakupy zrobione, bilety zamówione. Wszystko zapięte na ostatni guzik. To teraz mogę odstawić samochód i udać się do Louisa. Męska popijawa dobrze mi zrobi. W końcu czuje się na tyle silny aby powiedzieć mu o April i dziecku. Muszę komuś się wygadać, bo nie wiem co mam robić, a Nathalie chyba zaczyna coś podejrzewać, więc trzeba rozwiązać ten problem. Wprowadziłem samochód do garażu i wszedłem do domu pełnego ciszy. Mój aniołek jeszcze nie wrócił. Ciekawe gdzie się bawi. Zostawiłem jej kartkę na lodówce, żeby na mnie nie czekała z kolacją, gdyż wrócę bardzo późno. Zamówiłem taksówkę i czekałem.Chyba zaczyna mi się tęsknić za starym życiem. Stan kawalerski to najpiękniejszy okres w życiu każdego faceta. Wtedy liczy się tylko alkohol i przelotny seks. Ale z biegiem czasu każdy z nas potrzebuje stabilizacji. Narzeczonej, potem żony, dzieci domu i psa. Po 15 minutach stałem pod drzwiami przyjaciela z butelką rudej.
-No bracie w końcu jesteś- przywitał mnie miło Louis.
-El w domu?
-Nie pojechała do Spa na kilka dni.
-Czyli zero kontroli? Cudownie!- spojrzałem w niebo.
-Wejdź. Przyszykuje jakieś żarcie i lód.- przekazałem mu butelkę alkoholu.- Mów co jest grane. Zauważyłem, że od jakiegoś czasu między tobą a Nathalie nie jest kolorowo.
-Żebyś wiedział. A wszystko przez mój jeden błąd młodości.
-Kontynuuj.- w oczach Louisa pojawiło się zaciekawienie.
-Odkąd April przybyła do Londynu wszystko się sypie. Próbowała się do mnie zbliżyć przez Nathalie. Miała tylko jeden cel.- wrócić do mnie. Jednak gdy zobaczyła jak bardzo zależy mi na N. trochę odpuściła.
-Liam konkrety.
-Według tego co ona mówi powodem jej zniknięcia była ciąża, a ojcem tego dziecka jestem ja.
-Pierdolisz? Nathalie wie o tym.?
-Nie. I nie dowie się dopóki nie będę miał pewności, że to moje dziecko.
-Liam nie zwlekaj z tym. Lepiej żeby dowiedziała się o tym od Ciebie, niż od osób trzecich..
-Dlatego po powrocie z Wenecji lecę na kilka dni do USA.- dopiłem swój trunek. Wreszcie na sercu poczułem ulgę. Nie musiałem już dusić tego w sobie i czuć tej cholernej bezradności.
Koło północy skończyliśmy z Louisem trzecią flaszkę, ale nic nie zapowiadało się na definitywny koniec. Dlatego poranny powrót do domu był straszny. Tak bardzo się cieszę, że piątkowe zajęcia zaczynam o 13. Nic tak nie ratuje mi życia, jak ta myśl. Wszedłem do domu z nadzieją że Nathalie jeszcze nie wróciła z porannych zajęć. Niestety pomyliłem się. Spojrzała się na mnie bardzo wymownym wzrokiem.
-Stało się coś?-zapytałem udając, ze nie wiem o co jej chodzi.
-Liam o 18 wylatujemy a ty balujesz całą noc?Jeszcze na dodatek masz dziś prowadzić zajęcia.
-Oj kotu.Zimny prysznic, aspirynka i kawa postawią mnie na nogi
-Nie kotkuj mi tu. Spakowałeś się?- zapytała zdenerwowana.
-Myślałem że ty to zrobisz.- uśmiechnąłem się do niej.
-Nie zrobiłam tego.
-Skarbie wiesz jak cię kocham.-pocałowałem ją w szyję.
-Śmierdzisz.- skwitowała mnie szybko.
-Dobra spakuje się sam.- zrobiłem smutną minę i powędrowałem na górę. Szybki prysznic sprawił, że poczułem się trochę lepiej. Rozłożyłem walizkę w garderobie i zacząłem wrzucać przypadkowe rzeczy do niej. Niestety takie pakowanie nie jest najlepszym pomysłem. NIe mogłem zapiąć walizki a nie chciało mi się tego składać.
-Nathalie!- krzyknąłem
-Co chcesz?- dziewczyna po chwili pojawiła się w drzwiach.
-Pomożesz mi to zasunąć?-westchnęła głośno
-Liam musisz to poskładać.
-Kiedy mi się nie chce.- zrobiłem do niej maślane oczka.
-Dobra idź stąd ja to zrobię.- wiem jak urobić kobietę.
-Kochanie nie wiem  czy zdąże przyjechać po Ciebie. Możemy umówić się na lotnisku?
-Okej ale masz się nie spóźnić.
-Obiecuje.- nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.

*** Oczami Nathalie ***

Czekam na Liama od godziny na lotnisku. Za pół godziny odlot a jego nie ma. Zabije go. Jak zwykle w ważnej sprawie musi spieprzyć. Jeśli za chwilę  nie przyjedzie polecę sama.rozejrzałam się po hali kierując swój wzrok w drzwi wejściowe. Nie ma go. W końcu wstałam z siedzenia chwyciłam walizki i skierowałam się do przemiłej babeczki. Zrobiłam dosłownie kilka kroków gdy ktoś mocno chwycił mnie za ramię i wpił w moje usta. Liam
-Przepraszam. Korki. Myślałem, że już nie zdążę.
-Poleciałabym bez Ciebie.- pokazałam mu język. Po oddaniu walizek oboje udaliśmy się do samolotu. Jest coś czego nienawidzę w lataniu. Startu i lądowania. Zawsze to mnie przeraża. Pierwsze minuty lotu były całkiem przyjemna. Cały czas trzymałam za rękę chłopaka i mocno się do niego przytulałam.Jednak po godzinie usłyszeliśmy komunikat.
- Prosimy o zapięcie pasów i zachowanie spokoju. Samolot ma drobne problemy, dlatego Państwo mogą odczuć turbulencję.- przeraziłam się i mocniej ścisnęłam dłoń Liama. Nie chce znów przez to przechodzić. Próbowałam wyrzucić  z głowy najgorsze myśli, jedna nie było to takie proste bo za nami siedziało dziecko które bardzo panikowało.
-Liam?
-Słucham Cię kochanie.
-Kocham Cię. Zawsze tak było i będzie. Bez względu na to co złego się działo między nami.-nasze usta złączyły się w jedno.

_______________________
Hej!
No to jest 31! Jak miło. Mam nadzieje, że choć część z Was przeczytała notkę napisaną przez Horanową. Bardzo mnie podbudowała tymi słowami. Poczułam, że jednak nie jest aż tak źle z moim pisaniem.
Chciałabym, żebyście zostawiały więcej śladu po sobie. Komentujcie. To ważne dla mnie. Nic tak nie cieszy jak dużo ilość komentarzy pod rozdziałam. Nawet jeśli jest on chujowy jak siedem nieszczęść.
Jestem pod wrażeniem, że nie męczyłam się z tym rozdziałem, aż tak jak z poprzednim.
Kocham Was! :*
J.