poniedziałek, 24 lutego 2014

Informacja

Cóż po pierwsze chciałabym Was bardzo przeprosić, ale niestety brakuje mi ostatnio czasu . Nie wiem w co mam ręce wkładać tyle mam nauki. Wiem również , że pisałam na Twitterze, że dodam, ale nie wyrobiłam się. Jedyne co mi zostało w tym momencie to jeszcze raz  bardzo Was przeprosić. Cieszę się, że tyle osób komentuje. Uwierzcie to bardzo ważne dla mnie. Co do rozdziału to jest on już napisany po części, ale nie przepisany. Jeśli jesteście na tyle wytrzymałe to bardzo się cieszę. Nawet po statystykach widzę, że jest dużo  wejść. I mam do Was prośbę nie piszcie w komentarzach tekstów typu: czemu nie dodajesz?, bo to nic nie da. Sama sobie nie wyczaruje kilku dodatkowych godzin w dobie.
W razie pytań, skarg czy żali piszcie do mnie na e-maila. Tak łatwiej nam będzie się kontaktować : justynastyles41@gmail.com.
Jeszcze raz bardzo Was przepraszam. Mam nadzieję, że przez ten okres w którym będę wolniej dodawała rozdziały nie ubędzie czytelników Enigmy. Liczę na Was!
J.

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 16

Przez cały tydzień nie miałam zajęć z Liamem i na dodatek musiałam użerać się z dziwnymi komentarzami na uczelni. Męczyło mnie już to zachowanie. Pewnie większości studentów myśli, że mam teraz łatwiej, a to wcale nie jest prawda. Kiedyś nikt nie zwracał na mnie uwagi, a teraz gdzie się nie pojawię, tam wszyscy patrzą się na mnie i szepczą pomiędzy sobą. Próbuje to wszystko ignorować, lecz to nie jest takie proste. Z jednej strony cieszę się, że Liaś postanowił odpocząć na zwolnieniu, bo nie wyglądał zbyt dobrze z sinym okiem. Mogę sobie tylko wyobrazić zbędne komentarze na korytarzach.
-Nathalie!- głos Stacy rozniósł się po całym korytarzu.- Wreszcie Cię znalazłam. Ukrywasz się przede mną czy co?
-Nie no co ty. Przeglądam sobie notatki przed zajęciami. Coś czuję, że profesor Gomes znów będzie chciał mi udowodnić swoją wyższość.
-Walić go i jego zajęcia. Słyszałaś o tym, że ma przyjechać jakaś wymiana ze Stanów do nas? Podobno spędzą tu kilka miesięcy i razem z nimi ma być dziewczyna, która studiowała tutaj. Z tego co słyszałam to zaszła w ciąże z profesorem.- moja przyjaciółka mówiła to z takim zachwytem.- Może będzie jakiś przystojny Amerykanin ?
-Stacy a ty jak zwykle tylko o jednym myślisz! Skupiłabyś się na ważniejszych sprawach.
-Aj tam. To na tyle tych ploteczek z życia studenckiego. Idę zapalić, a potem pędzie na zajęcia do mojej ukochanej profesorki.- cmoknęła mnie w policzek i pobiegła w kierunku palarni. Szalona, że ona kocha taki tryb życia. Ciągle gdzieś pędzi, wszystko robi na ostatnią chwilę i cały czas imprezuje. Całkowita przeciwność mojej osoby. I mimo że ta wariatka często mnie denerwuje to kocham ją jak siostrę.
Schowałam notatki  i weszłam do sali. Profesor Gomes jak zwykle strasznie zanudzał całą grupę. Próbowałam notować jego słowa, ale nie specjalnie mi to wychodziło.Spojrzałam na zegarek 15:20. Kurcze już powinien powoli kończyć. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu i spędzić piątkowy wieczór z Liamem oglądając jakiś film. Przed wyjściem wykładowca rzucił nam dwa tematy do prac zaliczeniowych i pozwolił wyjść. Szybko zabrałam swoje rzeczy i już miałam wychodzić z budynku, gdy usłyszałam moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam sekretarkę z dziekanatu.
-Nathalie jesteś proszona do dziekana.- powiedziała miłym głosem.
-Nie możemy załatwić tego jutro? Trochę się śpieszę.
- Z tego co wiem to dość ważna sprawa.- cholera! Szłam za nią ze ściśniętym żołądkiem. Bałam się. Różne myśli przychodziły mi do głowy. Może wydało się, że mieszkam z Liamem i chcą mnie wydalić z uczelni albo przenieść do innej grupy? Nie mogę na to pozwolić. Rodzice zawiedliby się na mnie i pewnie nie znieśli faktu że kocham mojego nauczyciela. Zapukałam trzykrotnie do drzwi i wkroczyłam do gabinetu dziekana. Jak zwykle było tu bardzo przyjemnie dzięki poważnemu charakterowi wystroju. Siedział za dużym dębowym biurkiem podpisując mały stosik papierów.
-Proszę usiądź. Zaraz zajmę się Tobą, tylko podpiszę to.- uśmiechnął się i wskazał na kartki. Zajęłam miejsce na wygodnym czarnym fotelu i czekałam. Coraz bardziej się denerwowałam. Aby zająć umysł bawiłam się palcami. Po kilku minutach przeszliśmy do rozmowy.
-Nathalie rozumiem, że nie wiem dlaczego tu trafiłaś. Słyszałem plotki o Tobie, ale nie jesteś tutaj w celu tłumaczenia mi się ze swojego prywatnego życia. Ale chcę przejść do konkretu. W lutym przyjedzie do nas wymiana studentów ze Stanów. W sumie pięć osób. Chciałbym abyś podjęła się opieki nad jedną osobą. Oczywiście wszystkie osoby są na tym samym roku co ty więc nie będzie problemu.
- Na jak długo mają przyjechać?-zapytałam.
-Do ostatniej sesji na tym roku. W październiku od nas mają jechać zainteresowane osoby.
-Czy mogłabym się zastanowić na tą propozycją?
-Pewnie, że tak. Niedługo postaram się dostarczyć Ci plan jak powinna przebiegać wymiana. To może być ciekawe doświadczenie.
-Dziękuję bardzo za rozmowę. Postaram się szybko przemyśleć przyjęcie tej osoby pod swoje skrzydła.
-Cała przyjemność po mojej stronie Nathalnie.- podałam rękę dziekanowi i wyszłam. Gdy w końcu zajęłam miejsce w samochodzie spuściłam z siebie całość emocji. Dziekan coś wie o mnie i Liamie, ale nic z tym nie robi? Dziwne. Włożyłam kluczyk do stacyjki i odpaliłam auto. Po drodze zrobiłam zakupy i udałam się prosto do domu. Było wyjątkowo cicho w całym budynku. Może Liaś śpi? Wypakowałam zakupy i poszłam do sypialni. Faktycznie mój ukochany leżał na łóżku i wtulał się w moją poduszkę. Pocałowałam go w policzek i przykryłam kocem. Przygotowując jedzenie zastanawiałam się nad przyjęciem tej osoby. Być może to okaże się fajnie spędzony czas z osobą, która ma całkiem inne spojrzenie na świat. Z myśli wyrwał mnie pocałunek złożony na mojej szyj.
-Hej kochanie! Dlaczego mnie nie obudziłaś?
- Tak słodko spałeś, że nie miałam serca.- uśmiechnęłam się ciepło.
-Rozumiem. Co tam robisz?
-Risotto z kurczakiem i takie przekąski. Pomyślałam że może obejrzymy jakiś film?
-Pewnie, ale nie horror.- w tym samym momencie oboje zaśmialiśmy się.
-Obiad będzie za chwilkę więc siadaj. - wyciągnęłam z szafki talerze i szklanki, po czym nałożyłam danie. Po wyrazie twarzy Liama stwierdziłam że mu smakowało. Uśmiechał się cały czas. To takie przyjemne patrzyć się na kogoś kto jest szczęśliwy. Po posiłku sprzątnęłam wszystko, a chłopak przygotowywał film do oglądania. Zaniosłam do salonu przekąski i wino. W końcu usiedliśmy obok siebie na kanapie. Wtuliłam się w jego tors.
-Liam rozmawiałam dziś z dziekanem.- spojrzał się na mnie bardzo dziwnym wzrokiem.- Nie chodziło mu o nas, ale o jakąś wymianę za granicy. Chcę żebym przyjęła jedną osobę. Co o tym myślisz?
-To dobry pomysł. Zawsze to będziesz mogła wymienić swoją wiedzę z innym umysłem.
- Wiesz Stacy wspominała coś o jakiejś lasce, która podobno była w ciąży z wykładowcą i nagle zniknęła z uczelni.Prawdopodobnie ona też przyjedzie na stare śmieci.

*** Oczami Liam'a***


Nathalie z zaciekawieniem oglądała lecącą komedię, a ja myślałem nad tą dziewczyną. Czyżby to była ta osoba o której myślę? Nie raczej nie, ale niczego nie mogę przewidzieć. Liam zachowaj spokój.Oni przyjadą dopiero w lutym, a ja muszę cieszyć się, że taka osoba jak Nathalie nadal ze mną jest i nie boi się konsekwencji naszego związku. Zastanawiam się dlaczego dziekan nie podjął tematu mojego i jej. Pewnie jak wrócę po zwolnieniu będę z nim rozmawiał.
-Kochanie może dolać Ci jeszcze wina?- dziewczyna tylko skinęłam głową. Pocałowałem ją delikatnie w czoło i podałem pełny kieliszek alkoholu.

____________________
Kochane! Na samym początku muszę was strasznie przeprosić, ze musiałyście tyle czekać. Niestety ferie mi się skończyły i wracam do szarej i meczącej rzeczywistości. W miarę swoich możliwości będę starała się regularnie dodawać rozdziały. Może dwa razy w tygodniu. Tego jeszcze nie wiem.
Dziękuje wszystkim którzy komentują. to bardzo podnosi na duchu i daje siłę oraz motywację do dalszego tworzenia.Jeśli macie jakiekolwiek pytania śmiało piszcie nie bój cię się!
J.

środa, 12 lutego 2014

Rozdział 15



Spokojnie Nathalie. Nic mu pewnie nie jest. Chcą Cię tylko przestraszyć.
-Liam spadł ze schodów i złamał sobie rękę. Niby nic, ale siedzimy w szpitalu od godziny.
-W którym szpitalu jesteście?
-Św. Tomasza.
-Zaraz będę.-mój głos tak strasznie nienaturalnie brzmiał. W kilka minut zdążyłam się przebrać i być już w drodze do szpitala. Byłam zbyt roztrzęsiona żeby prowadzić auto, dlatego przyjechałam taksówką. Wpadłam do szpitala rozglądając się za chłopakami. Nigdzie nie mogłam  ich znaleźć. Sprawdziłam na tablicy gdzie znajduje się izba przyjęć i od razu tam poszłam. Chłopaki siedzieli na korytarzu, czekając w kolejce.
-Nathalie skarbie nie potrzebnie przyjechałaś.
-Liam wolę siedzieć tu z Tobą niż martwić się w domu.
-Stary mówiłem Ci, żebyś nic nie mówił.- powiedział Liam do Zayna z wyczuwalnym żalem w głosie.
-Możecie mi wytłumaczyć jak to się stało?
-No bo- zaczął Liam- Przenosiliśmy z Zaynem pudełka z góry do garażu. Zayn wcześniej zostawił koszulkę na schodach. Dwa razy prosiłem go żeby ją zabrał. Mimo wszystko nie uczynił tego. I właśnie wtedy się wywróciłem razem z pudłami. Mocno uderzyłem ręką w barierkę i gotowe.
-Pan Payne? Zapraszam na założenie gipsu.
Jak można być tak nie ostrożnym? Rano ja mu przyłożyłam, a teraz złamana ręka. Jakiś pech zaczyna chyba wkraczać w nasze życie.
-Jak odebrałeś telefon to myślałam, że miał wypadek i...-skierowałam słowa do Zayna.
-Nie musisz kończyć. Trochę źle rozpocząłem tą rozmowę. Przestraszyłem Cię tylko. Nie chciałem. Przepraszam.
-Nie szkodzi. Najważniejsze, że jemu nic nie jest.- wytarłam łzy z policzków i w ciszy czekałam na Liama. Im dłużej tak siedziałam, tym bardziej nie mogłam znieść tego szpitalnego klimatu. Nie lubię tu przebywać.
Po pół godzinie chłopak wyszedł z gabinetu z plikiem papierków i białą ozdobą na prawej ręce.
-Odwiozę was, a twój samochód przyprowadzę jutro.-zaproponował Zayn.
-Dzięki stary.
-Jestem ci chyba to winien. Teraz nauczę się nie zostawiać różnych przedmiotów na stopniach.-zaśmialiśmy się razem. I opuściliśmy budynek. Zayn wysadził nas pod domem i odjechał z piskiem opon.  Weszliśmy do domu i od razu skierowaliśmy się do salonu. Zabrałam od Liama dokumentacje i włożyłam do szafki.
-Kochanie nie jesteś zła na mnie?
-Oczywiście, że nie. Będziemy musieli odwołać wizytę u moich rodziców. Trudno.
-Ale to nie jest powód żebyśmy nie pojechali.
-Liam uwierz mi, że jutro będziesz dwa razy gorzej się czuł niż dziś. Zaraz zadzwonię do mamy.
-Poleżysz później ze mną?
-No pewnie skarbie. To idź do sypialni,a ja przyjdę za 10 minut.-pocałowałam chłopaka, zabrałam telefon i udałam się do kuchni.
Za pierwszym sygnałem mama odebrała
N: Hej mamo.
M: No co tan kochanie? O której będziecie jutro?
N: Ja właśnie w tej sprawie dzwonie. Niestety, ale jutro nie przyjedziemy. Liam złamał sobie rękę i źle się czuję.
M: Wielka szkoda skarbie. Myślałam, że spędzimy razem trochę czasu. Stęskniłam się za tobą.
N: Wiem mamo. Bardzo chcieliśmy ale sama rozumiesz. Poza tym w poniedziałek mam zajęcia.
M:No cóż. Pozdrów go ode mnie i trzymajcie się ciepło.
N: Kocham Cię mamuś.
M: Ja Ciebie też.
Uff myślałam, że o wiele gorzej nasza rozmowa przebiegnie. Czekałam na wyrzuty i namawianie mnie do przyjazdu. Teraz najważniejsze jest żeby mój chłopak szybko doszedł do siebie. Zrobiłam nam gorącą czekoladę i zmierzyłam w kierunku sypialni. Liam leżał w łóżku czytając jakąś książkę. Nawet nie zauważył, że przyszłam.
-Masz ochotę na czekoladę z bitą śmietaną?
-Oj kotuś ty wiesz co ja lubię. Kładź się tu koło mnie.- postawiłam czekoladę  na szafce i zajęłam miejsce obok niego.
-Mama nie była zła?
-Wyczuwałam w jej głosie żal. Ale nie ma co się przejmować, spotkamy się z nimi jak zdejmą Ci gips.
-No tak kochanie.- pocałował mnie delikatnie w policzek.- Chodź przytul się do mnie. Oczekuje troszkę więcej miłości teraz.
-Tylko nie próbuj teraz wykorzystywać tego faktu na każdym kroku!-wystawiłam mu język i mocno wtuliłam się w jego tors.

_____________________________
No to mamy kolejny rozdział. Nie za bardzo jestem zadowolona z niego. Może dlatego, że u mnie cały dzień padało i nie za bardzo miałam na cokolwiek siłę. Obiecuję, że już niedługo zrobi się bardziej ciekawie. Przynajmniej postaram się o to.
Kocham Was J.


poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 14

W oczekiwaniu na weekend, czwartek i piątek bardzo szybko mi minęły. Nawet nie specjalnie mieliśmy czas dla siebie z Liamem. Byłam zbyt pochłonięta nauką, a mój ukochany pisaniem jakiegoś artykułu do gazety medycznej. Dlatego w piątek,gdy wróciłam  do domu opadłam na kanapę i nie miałam siły nigdzie się  ruszyć. Zamknęłam oczy przytuliłam się do poduszki i chyba mi się przysnęło. Obudziło mnie delikatne głaskanie po policzku. Na mojej buzi od razu zarysował się uśmiech.
-Kochanie  wstajesz?
-A muszę? - niezadowolona podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Chciałem gdzieś Cię dziś zabrać.Kino, kolacja a może spacer po mieście?
-No nie wiem...
-Zgódź się. Przecież nie będziemy siedzieć w domu jak stare dziadki.- zaśmiał się Liam.
- W takim razie kino a potem długi spacer.
-Wyśmienicie. To ty idź się wyszykuj, a ja odgrzeje pizzę.
Kiwnęłam tylko głową. Zabrałam swoją torbę i poszłam na górę. Rozczesałam włosy, poprawiłam makijaż i przebrałam się . Szybko zeszłam do kuchni by zjeść pizzę i jak najszybciej wyjść do kina. Po pół godzinie siedzieliśmy już w samochodzie jadąc na film.
-Horror czy komedia?-zapytał Liaś.
-No oczywiście, że komedia. Czy ty chcesz żebym dostała zawału na horrorze?
-Nie no nie chcę, ale miło by było, gdybyś cały film spędziła w moich ramionach.
-Haha tak to sobie wykombinowałeś?
-Trzeba myśleć kotku.- wystawił mi język i zaczął się śmiać.
-Ale jak będę miała koszmary nocne to będzie twoja wina!
Zatrzymaliśmy się na parkingu jednego z centrum handlowego. Kupiliśmy bilety i zmierzyliśmy do sali numer 4. Zdziwiłam się, że sala była pełna. Co Ci ludzie widzą w strasznych filmach? Nie rozumiem jak można płacić za to żeby się bać przez dwie godziny seansu.Cały film wtulałam sie w ramie Liama.
-To teraz spacer kochanie?-zapytał chłopak.
-Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
-Boisz się?
-A ty nie, przecież to było strasznie. Jeszcze nas coś zaatakuje.
-Masz mnie, a ja Cię obronie.
Pocałowałam go na znak, że się zgadzam. Trzymając się za dłonie w ciszy spacerowaliśmy po tętniącym życiem mieście. Delikatny wiatr otulał nasze ciała. Było tak przyjemnie i romantycznie. Zastanawiałam się jak potoczy się spotkanie z moimi rodzicami. Intuicja mi podpowiadała, że nie wszystko pójdzie po mojej myśli.
-Nathalie słuchasz mnie?
- Przepraszam zamyśliłam się. Pytałeś się o coś?
-Wracamy do domu, bo robi się coraz chłodniej, a nie chcę żebyś mi się rozchorowała.
-Tak chodźmy po samochód. Chyba jestem trochę zmęczona. Ten tydzień był wyjątkowo męczący.
Udaliśmy się na parking, a potem odjechaliśmy do domu. Musiałam usnąć w aucie, ponieważ rano obudziłam się przebrana w łóżku wtulona w tors Liama. Każdego poranka uświadamiam sobie, że chciałabym budzić się właśnie w taki sposób już zawsze. Ostrożnie pocałowałam chłopaka w policzek i powędrowałam do kuchni przygotować pyszne śniadanie. Założyłam sobie słuchawki, wyciągnęłam z szafki potrzebne produkty i zaczęłam robić omlety z warzywami. Nagle poczułam jak ktoś mnie chwyta za ramię. Ze strachu zamachnęłam się drewnianą łopatką prosto w twarz Liama.
-Boże Liam nic Ci nie jest?- moje oczy w momencie zaszkliły się.
- Do wesela się zagoi.- cały czas trzymał się za policzek.
-Przestraszyłam się. To wszystko przez ten wczorajszy film.- podeszłam do lodówki i wyciągnęłam torebkę z lodem.-Przyłóż to bo będzie wielki siniak. Chcesz omleta czy odechciało Ci się jeść?
-Chcę, ale chyba należy mi się buziak na przeprosiny.
Nałożyłam jedzenie, nalałam mu kawy i podstawiłam pod nos. Objęłam Liama od tyłu i zaczęłam całować. Po chwili znalazłam się na jego kolanach.
-Przepraszam Cię kochanie.
-Przestań mi tu gadać tylko pocałuj to bolące miejsce. Wtedy na pewno przestanie boleć.
-Jak małe dziecko.-pocałowałam go.
-Od razu lepiej.- uśmiechnął się do mnie, choć widziałam ile bólu mu to sprawia.
-Ty jedz bo Ci wystygnie, a ja idę brać się za sprzątanie.
-Nathalie nie będziesz miała nic przeciwko jak pojadę pomóc Zaynowi?
-Pewnie że nie. Przynajmniej nie będziesz mi przeszkadzał.
-To zjem i wychodzę. Będę dopiero wieczorem.
-Tylko uważaj bo dzisiejsze warunki na drodze są nieciekawe .
Przebrałam się w dres, puściłam Eda Sheerana i zakasałam rękawy do roboty. Po czterech godzinach dom lśnił- przynajmniej tak mi się wydawało. Ponieważ Liam będzie dopiero wieczorem zamówiłam sobie pizzę. Wydawało mi się że czas spędzony w tym domu samotnie bardzo się dłużył. Dla zabicia czasu sięgnęłam po jeden z albumów ze zdjęciami. Mój mały mężczyzna był taki śliczny zaraz po porodzie. Przeglądanie kolejnych fotografii przerwał mi dzwonek do furtki. Moje jedzenie. Nareszcie!
-Proszę oto pani pizza- powiedział miły chłopak.
-Dziękuję.- zabrałam od niego pudełko i podałam banknot.
-Miłego dnia i smacznego.- byłam tak strasznie głodna, że nie zwróciłam nawet uwagi na ostatnie zdanie chłopaka. Oglądając Dr House zjadłam wszystko. Kurczę będę gruba. Spojrzałam na zegarek-18:00. Liam powinien już być. Wybrałam jego numer, ale jeden sygnał, drugi. Nikt nie odbierał. Spróbowałam jeszcze raz.
-Liam gdzie ty jesteś? Miałeś być już w domu.
-Hej Nathalie ty Zayn, Liam nie może teraz rozmawiać.
-Stało się coś?
-Tylko się nie denerwuj....

_____________
Hej ! Przepraszam, że musiałyście tak długo czekać na rozdział, ale trochę zawirowań jest w moim życiu. Mam nadzieję, że się spodoba.
Jak myślicie co się stanie Liamowi?
Ostatnio znalazłam cudowne tłumaczenie bloga, który zawładnął moją duszą. Polecam!
Pewnie od razu padnie pytanie






czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 13

Muzyka

Zapanowała niezręczna cisza. Spuściłem głowę, wziąłem dwa głębokie wdechy i byłego gotowy na wyznania.
-Chcesz znać cała prawdę?
-Oczywiście, że tak.
- Tak robiłem to.- zobaczyłem w jej oczach łzy, żal i obrzydzenie.- Myślałem, że skoro jestem profesorem i to całkiem przystojnym to mogę wykorzystać swoją pozycję. Lecz po jakimś czasie stwierdziłem, że za szybko się to rozchodzi po uczelni i w końcu mnie wyleją. Przez jakiś czas patrzyłem na studentki jak na uczennice nie jak na kobiety, ale wtedy pojawiłaś się Ty. Wiem, że to wszystko może się naprawdę bardzo źle skończyć, lecz kocham Cię. Teraz liczysz się tylko ty! -Nathalie nadal milczała. Nic zero reakcji, tylko te krokodyle łzy.
-Kochanie powiesz coś?-cisza. W dalszym ciągu próbowałem łapać z nią kontakt wzrokowy, lecz to było trudniejsze niż się wydaje. Nagle Nathalie mocno wtuliła się w mój tors i cicho łkała.- Maleńka teraz jestem tylko Twój. Razem pokonamy każdą przeszkodę.
-Nie wiem co mam powiedzieć. Tak strasznie Cię broniłam przed Sophią...
-To  znaczy, że Ci na mnie zależy.
-Ale Liam boję się teraz tego co będą mówili ludzie.
-A czy to jest dla Ciebie najważniejsze?
-Wyobraź sobie, że jest ważne. Nie chcę żeby rodzice się o tym dowiedzieli. Przecież oni pomyślą że kończę studia przez łóżko, a doskonale wiesz że tak nie jest.
-W takim razie musisz mnie im przedstawić. Lepiej będzie jak my im to powiemy, a nie uprzejmi ludzie.
-Co będzie jak Cię nie zaakceptują?
-Zrobię wszystko, by wypaść jak najlepiej.- pocałowałem ją w policzek. Czy już teraz będzie chociaż troszkę lepiej.?


*** Oczami Nathalie***

Nie miałam siły się z nim kłócić. Może bałam się że go stracę przez taką błahostkę? Pewnie gdyby moja przyjaciółka zobaczyła jak się zachowałam, miałabym niezłą polewkę. Nic na to nie poradzę, że taka jestem. Oczy szczypały mnie już od wylanych łez. Czułam się tak strasznie zmęczona.
-Liaś muszę się położyć. Nie najlepiej się czuję.
-Zaniosę Cię do sypialni.- już po chwili leżałam na wygodnym łóżku wtulając się w tors mojego mężczyzny. Cieszę się, że go mam, ale do całkowitego szczęścia musimy przebyć jeszcze strasznie długą drogę. Zbyt szybko Morfeusz przywołał mnie do swojej krainy. Obudziły mnie jakieś śmiechy dobiegające z salonu. Nie miałam ochoty z kimkolwiek teraz się widzieć. Tym bardziej, że mój ukochany profesor zadał mi referat do napisania. Wzięłam laptopa z szafki i zaczęłam sklejać w całość informację z wykładu. Po półtorej godzinie stwierdziłam, że moja praca nie wygląda najgorzej, więc mogę wreszcie udać się do kuchni alby coś zjeść.
Liam siedział na sofie i oglądał jakiś reportaż o medycynie niekonwencjonalnej. Objęłam go od tyłu i pocałowałam w szyję.
-Widzę że ktoś tu na się obudził. Głodna?
-Troszkę.
-To dobrze, bo kurczak jest w piekarniku. Za dziesięć minut będzie gotowe.
-Co ja bym bez Ciebie zrobiła?-pocałowałam go namiętnie przygryzając przy tym wargę.
-Chyba naprawdę jesteś głodna.- Liam zaśmiał się, wstał i zaprowadził do jadalni. Kurczak pachniał cudownie. Dawno nie jadłam tak pysznej kolacji.
-Dużo zajęć masz jutro?
-Dwie godziny histologii, potem przerwę wykład z Tobą, a no i biofizykę do 16.
-Pamiętam jak ja nie lubiłem drugiego roku. Do dnia dzisiejszego się zastanawiam jak ja to pozdawałem.
-Zdolny jesteś. Będę dzwoniła do rodziców. Mam się z nimi umówić na spotkanie?
-Sądzę, że możemy porozmawiać z nimi w niedziele popołudniu.
-No dobrze skoro tak uważasz. W weekend leniuchujemy.
-Ale tylko troszeczkę. -wystawił mi język.
-Dziękuję za pyszną kolację. Idę dzwonić.- nachyliłam się nad talerzami i złożyłam mu pocałunek na ustach. Poszłam do sypialni i usiadłam na parapecie patrząc w gwieździste niebo. wybrałam numer mamy.
N: Hej mamuś!
M: O córuś wreszcie się odezwałaś. Miałam do Ciebie dzwonić bo się niepokoję.
N: Rok akademicki dopiero się zaczął za niespełna półtora miesiąca święta troszkę brakuje mi czasu.
M: Rozmawiałam z koleżanką z pracy jej córka studiuje tam gdzie ty i coś wspominała o tobie. Nathalie czy ty masz jakieś kłopoty?
N; Skąd to podejrzenie?
M: Podobno jakiś nieciekawy typ się koło Ciebie kręci.
N: Chciałam przyjechać i wam kogoś przedstawić w niedzielę, ale widzie, że wy jak zwykle wszystko wiecie przed mną.!
M: Kochanie nie mów  tak. Z wielką przyjemnością poznamy tego mężczyznę. Na kiedy mamy się szykować?
N: W niedziele popołudniu przyjedziemy do domu. Muszę kończyć. Kocham Was.
M: My Ciebie też córeczko.
Rozłączyłam się pierwsza. Chwyciłam twarz w dłonie i tak strasznie bałam się otworzyć oczy.
-Nathalie, co się stało?- Liam klękał przy parapecie trzymając mnie za kolano.
-Tego się obawiałam. Oni chyba już wszystko wiedzą....
_______________
Witam was moje drogie! Kolejny rozdział za nami. Chyba nie jestem zadowolona z tego co napisałam. Powoli próbuje wkręcić się w tą całą historię Nathalie i Liama. Czy mi się uda? Zobaczymy. Jeszcze raz dziękuję za miłe komentarze.
Wiele z was pyta się o moje własne opowiadanie. Pierw chciałabym dobrze napisać Enigmę a dopiero potem myśleć o swojej własnej twórczości.
J.


wtorek, 4 lutego 2014

Info!

Bardzo mi miło że kilka godzin po dodaniu rozdziału tyle miłych komentarzy mogłam przeczytać. Ponieważ teraz mam ferie postaram się w miarę możliwości dodawać szybko rozdziały, lecz później się to zmieni. Mam dużo nauki w liceum i musicie mnie zrozumieć. Abyście mogły się ze mną kontaktować zostałam wciągnięta w nieznaną mi dotychczas technologię zwaną Twitter  :D . Mega ciężka sprawa ale jakoś dam radę.!

Rozdział 12

Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, a całe ciało przeszywał okropny chłód.
-Przepraszam...-wyszeptałam w poduszkę, lecz to słowo brzmiało o wiele głośniej niż mi się wydawało.
-Skarbie za co?- odwróciłam się twarzą do Liama i delikatnie gładziłam jego policzek.
-Za wszystko...Nie chcę już być tą samą dziewczyną co rok wcześniej. Mam wrażenie, że to właśnie dzięki Tobie moje życie nabierze koloru i sensu. Nigdy bym nie pomyślała, że się mną zainteresujesz, skoro na uczelni jest tyle dziewczyn szalejących za Tobą.
-Bo ty jesteś wyjątkowa. Moja. Najważniejsze, że zrozumiałaś swoje zachowanie. Przytul się i chodź spać.
 Jak nigdy wcześniej poczułam się bezpiecznie w ramionach Liama. Obudziły mnie delikatne promienie słońca wpadające przez szparkę w zasłonach. Chciałam przytulić się do mojego mężczyzny, lecz zastałam tylko puste miejsce. Po cichu przemierzałam korytarz prowadzący do kuchni, z której wydobywały się cudowne zapachy.
-Mmm co za cudowny poranek. Co tak ślicznie pachnie?- zapytałam jeszcze troszkę zaspanym głosem.
-Hej kochanie.- Liaś podszedł do mnie i namiętnie pocałował.- Gofry z owocami. Pomyślałem, że przyda się troszkę słodkości z samego rana.
Gdy ja pałaszowałam kolejnego gofra, Liam spokojnie czytał gazetę i pił aromatyczną kawę.
-Mamy jakieś plany na weekend?-zapytałam.
-Pomyślałem, że w piątek możemy udać się na jakieś całkowite odludzie. Tylko Ty i Ja.
-Czy ty mi coś sugerujesz?- podejrzliwie się na niego spojrzałam.
-Oczywiście, że nie.Ale sądzę, że powinnaś się zacząć szykować, bo za godzinę masz ze mną zajęcia, a wiesz, że nie lubię jak ktoś się spóźnia.- uśmiechną się i wystawił mi język. Pocałowałam go w policzek i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, rzęsy delikatnie przejechałam tuszem i założyłam pierwsze lepsze ciuchy z torby. Liam czekał już na mnie w samochodzie.
-Uroczo wyglądasz kochanie.-poczułam jak robię się czerwona na policzkach. Całą drogę trzymał rękę na moim udzie. Gdy podjechaliśmy pod uczelnię zrobiła się niezręczna sytuacja.
-Idziemy razem czy najpierw Ty a potem ja?
-Liam chyba wczoraj Ci powiedziałam, że się Ciebie nie wstydzę.-chwyciłam go za dłoń.- Idziemy razem.
Wzrok wszystkich studentów był straszny, no ale cóż czego się nie robi dla miłości.Jestem w stanie się do tego przyzwyczaić. Nasze szczęście jest najważniejsze. Nikt nie powinien wtrącać swojego wielkiego nosa w nasze prywatne sprawy.
- Za dwadzieścia minut w sali.- Liam ciepło się do mnie uśmiechną a ja tylko kiwnęłam głową. Kurcze jaka  jestem z nim szczęśliwa. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam do łazienki, wiedziałam, że Stacy tak będzie.
-Nathalie! No no widzie, że romans z Paynem kwitnie.-moja przyjaciółka stała w oknie i paliła papierosa.
-Ale z Ciebie idiotka.- podeszłam do niej.-My chyba naprawdę czujemy do siebie jakąś chemie.-zabrałam jej fajkę i zaciągnęłam się dusząc się przy tym.
-Haha ty naprawdę w to wierzysz? Przecież on chcę tylko zaliczyć. Malutka naiwna Nathalie.
- Nie znasz go więc nie możesz tak mówić!-uniosłam się.
-Taa, ale znam dziewczyny, które "zaliczały" materiał u Payna.
-Czy ty choć raz nie możesz cieszyć się moim szczęściem?
-Nathalie chciałabym, ale wiem że z tego będą same problemy. Zjedzą Cię na uczelni, a inni wykładowcy będą mieli z ciebie zwykłą szmatę.- przytuliła mnie, a ja nie wiedziałam co mam teraz myśleć.
-Chyba powinnam to wszystko przemyśleć. Idę na zajęcia.- a miało być tak pięknie. Bardzo niechętnie udałam się na wykłady . Myślami błądziłam w innym wymiarze tylko nie w temacie zajęć.Chciałam już wyjść stąd i mocno się do niego przytulić. Nie wierzyłam w to wszystko.

***Oczami Liam'a***

Próbowałem ciekawie przedstawić studentom materiał, z którego będą mieli trudne kolokwium. Na ich twarzach rysowało się bark zainteresowania. Część z nich rozwiązywała krzyżówki, inni słuchali muzyki czy po prostu patrzyli gdzieś przed siebie byle nie na mnie. Nawet Nathalie. Przecież ona zawsze była wierną słuchaczką moich wykładów.
-Na następne zajęcia proszę mi napisać referat z dzisiejszych zajęć. Dziękuje bardzo. To tyle na dzisiaj.
Gdy już cała sala zrobiła się pusta i zostałem z nią sam na sam, chciałem dowiedzieć się co się stało przed zajęciami.
-Ej miś, co jest nie tak?- złapałem ją za biodra i przyciągnąłem bliżej mnie.
-Nic takiego..
-Nathalie przecież widzę, że coś Cię gryzie.
-Nasłuchałam się dziś od dziewczyn o tobie troszkę nie przyjemnych spraw.
-Chyba nie jesteś taka naiwna jak one i nie wierzysz w to?
-Nie wiem Liam.
-Przecież one robią to specjalnie bo chcą rozwalić naszą relację.!- zdenerwowałem się, gdyż widziałem, że ona coraz bardziej wątpi w moją niewinność.- Spróbuj o tym nie myśleć. Jedziemy do domu.- złapałem ją za dłoń i dumnie kroczyłem przez korytarze budynku. Całą droga do domu minęła w naszym milczeniu. W końcu gdy przygotowywałem nam obiad Nathalie przełamała się.
-Odpowiesz mi na jedno ważne pytanie?
-Nie mam przed tobą tajemnic , a więc pytaj?
-Czy kiedykolwiek spałeś ze studentką, tylko po to aby zaliczyła semestr?

___________________________
Hej dziewczyny! No to macie to pierwszy rozdział w moim wykonaniu.
Trochę boję się waszej opinii, ponieważ bardzo ciężko było mi to napisać.
Nie chcę was zawieść, bo wiem, że przyzwyczaiłyście się do Horanowej, ale
może dam radę! :*
J.