wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 24

Potok łez spływał po moich policzkach. Każda kolejna kropla bolała bardziej. Czułam się bezsilna, bezradna. Co będzie dalej? Skuliłam się na ławce i czekałam. Czekałam na przełomową chwilę,która da mi choć odrobinę siły by walczyć. Cały czas wibrował mi telefon. Nie chciałam rozmawiać z nikim, tym bardziej z Liamem. Kocham go, ale każdy próbuję udowodnić mi, że nie powinniśmy być razem. Świat nie potrafi nas zaakceptować. Sięgnęłam do torebki w poszukiwaniu papierosów. Tak na prawdę nie palę, ale uwielbiam puścić sobie dymka w stresujących sytuacjach. Gdy wzięłam zapalniczkę do dłoni zobaczyłam jak bardzo się trzęsę. Po kilku próbach udało się odpalić. Pierwszy buch i część emocji jakby odeszła razem z nim. Czemu to wszystko musi mnie spotykać? Nie ukrywam, że przez głowę przeszedł mi pomysł o zrobieniu sobie czegoś, ale nie zniosę później swojego życia, jeśli mnie odratują. Teraz to chyba zostało mi tylko porządnie się upić. Zdeptałam peta, wstałam z ławki, otarłam łzy i skierowałam się do monopolowego. Kupiłam kilka butelek wódki i poszłam do Stacy. Przed wejściem do jej pokoju upiłam trochę trunku. Na trzeźwo nie mogłabym z nią rozmawiać. Nadal za bardzo bolą mnie słowa dziekana. Zapukałam trzy razy do drzwi i czekałam na przyjaciółkę. W końcu mnie wpuściła. Bardzo dziwnie się patrzyła . Jej wzrok mówił, że wie o wszystkim. Przybliżyła się do mnie i mocno przytuliła.
-Piłaś... Stało się coś?- zapytała zmartwiona.
-Tak....- znów łzy zaczęły napływać mi do oczu.- Pijemy?
- Nathalie jutro jest jeszcze sesja. Nie przesadzasz?
-I tak długo nie pogoszczę na tym cudownym uniwerku.
- Nie mów tak. Razem damy radę. Teraz powiedz mi co się stało.
Zaczęłam opowiadać dziewczynie wszystko po kolei. O stosunku profesorów do mnie i tak dalej. Zanim doszłam do dzisiejszej sytuacji z dziekanem skończyłyśmy trzecią flaszkę. Czułam jak bardzo język mi się pląta i przestaje myśleć racjonalnie. W końcu udało mi się zakończyć fascynująca historie dnia dzisiejszego.
- A to kutas!- krzyknęła Stacy.- Polej mi bo nie wytrzymam!
-Nie ma co już.- zrobiłam smutną minę.
-Jak to nie ma alkoholu? Musi jeszcze być!- krzyknęła S. na cały pokój. Chciała się ponieść z podłogi, lecz nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Mi z reszta też. Śmiałyśmy się w niebo głosy.


*** Oczami Liam'a ***


Cały czas w mojej głowie brzmiały słowa " Ja tak długo nie wytrzymam". Jeśli ona sobie coś zrobiła, a mnie nie było przy niej by ją uratować? Nie darowałbym sobie tego. Gdzie jest moja ukochana? Zostawiłem jej milion wiadomości na poczcie głosowej, wysłałem tysiące smsów, a ona nawet nie raczy odpowiedzieć. Co się stało u dziekana? Martwi mnie to. Nathalie nie jest taką osobą, która znika bez słowa wyjaśnienia. Ona jest taka niewinna, słodka i kochana.
Kolejną godzinę chodziłem nerwowo po pokoju. Każdy szmer w domu sprawiał, że podbiegałem do okna, a tam za każdym razem pustka, cisza i wiatr. W końcu nie wytrzymałem. Wziąłem kluczyki do samochodu i pojechałem szukać jej na ulicach Londynu. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że każda brunetka może być od tyłu Nathalie. Koszmar. Przed 21 otrzymałem smsa os Stacy.
" Potrzebujemy Cię tu. Alkohol się skończył, a my nie możemy wstać z podłogi. Mogę na Cb liczyć?" 
Cholera, że ja od razu nie wpadłem na pomysł, że N. jest w akademiku. Przyśpieszyłem i w ciągu kilku minut zaparkowałem pod budynkiem. Szybkim i stanowczym krokiem zmierzyłem do wielkich drzwi. Drugie piętro, pokój 18. Trzy razy zapukałem, ale nikt mi nie otworzył. Nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Ujrzałem dwie pijane dziewczyny leżące na podłodze. Zero życia w nich. Może to dziwne, ale gdy zobaczyłem sylwetkę mojej dziewczyny poczułem ulgę, że jest cała i zdrowa, choć trochę pijana. Podniosłem pierw Stacy i położyłem ja na łóżku, a Nathalie przerzuciłem przez ramię i zabrałem ze sobą. Coś po drodze mamrotała, że ma dość. Wprowadziłem samochód do garażu i zaniosłem dziewczynę do sypialni. Delikatnie położyłem ją i zacząłem rozbierać. W pewnym momencie złapała mnie za rękę i wyszeptała: " Tak bardzo kocham mojego Liama, wiesz?" Zrobiło mi się bardzo ciepło na sercu. Przykryłem ją i udałem się spać do pokoju gościnnego.
Rano pijąc mocną kawę, usłyszałem jak coś spada po schodach. Nathalie. Gdy podbiegłem do niej dziewczyna trzymała się mocno za głowę.
-Skarbie nic Ci nie jest?
-Suszy i głowa boli.- powiedziała po cichu. - Straciłam równowagę.
-Chodź do kuchni.-podniosłem ją.- Kawę?
- Poproszę, ale bardzo mocną i z cytryną.- odwróciłem się do ekspresu. Czułem jak dziewczyna patrzy się na mnie. Chwyciłem kubek za ucho i podałem do stołu.
-Pij.
- Dzięki.- zapadła kilkuminutowa cisza. Było tylko słychać zegarek.
-Nathalie- zacząłem- Powiedz mi co się wczoraj wydarzyło.
-Liam to jest ciężki temat.
- Wyjaśnij mi dlaczego wczoraj tak się upiłaś. Musiała się coś stać, bo ty nie pijesz bez powodu.
-Dziekan wygarnął mi nasz związek...
- Słucham? On? Osoba która nie miała nic przeciwko?
- Najwyraźniej. - odparła.
-I co teraz zrobimy?- zapytałem próbując trzymać nerwy na wodzy.
- Nie mogę narażać twojej kariery na uniwerku, dlatego podjęłam decyzję, że wyprowadzę się na jakiś czas do akademika, do czasu gdy to wszystko ucichnie, a ja przemyślę kilka spraw.
-Nie rób tego. Ty dla mnie jesteś ważniejsza- zauważyłem w jej oczach napływające łzy  i smutek. -Kocham Cię N.
-Ja również Liaś, ale ta sytuacja mnie zabolała. Może on miał rację, że wskakiwanie profesorowi do łóżka równoważy się w konsekwencjami.
-Sama wiesz jak było. Od pierwszego spotkania to ja Cię chciałem posiadać.
- Muszę się spakować. Wieczorem już mnie nie będzie... - wstała od stołu.
-A co z twoim dzisiejszym egzaminem?
-Dziekan będzie przy nim obecny.- koniec rozmowy. Chwyciłem kubek i z całą złością rzuciłem nim o ścianę. Czarny płyn rozlał się, robiąc plamę. Jak to cholernie boli.


*** Oczami Nathalie ***


Wyciągnęłam małą walizkę z szafy i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Ogarnęłam się i wyszłam z sypialni. Schodząc po schodach zobaczyłam Liama, który najwyraźniej czekał na mnie. Wziął ode mnie walizkę i postawił za sobą.
- Nie musisz tego robić..
-Muszę Liam. To nam dobrze zrobi.- nie powiedziałam tego z wielkim entuzjazmem. Chciałam tu zostać z nim, ale to nie możliwe.
- Pozwól mi się ostatni raz przytulić i pocałować. - nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, bo jego usta już były złączone z moimi w bardzo długim i namiętnym pocałunku. Oparliśmy czoła o siebie i patrzyliśmy głęboko w oczy.
-Kocham Cię Liam.
-Myszko ja Ciebie bardziej.- ostatni krótki pocałunek. Chwyciłam swoją walizkę i otworzyłam drzwi. Ostatni raz spojrzałam na salon i Liama stojącego cały czas w tym samym miejscu. Uśmiechnęłam się ze smutkiem w oczach. Zamykając za sobą drzwi poczułam, że teraz może być już tylko lepiej, bo to co było złe więcej się nie wydarzy. 

18 komentarzy:

  1. Taki smutny koniec, zrób coś żeby wszystkich którzy są przeciwko ich związkowi, przejechał autobus hym ? I bd git ;D świetny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. suuuuper. Ojojoj biedni są :((

    OdpowiedzUsuń
  3. Smuuutno . ;'( jakby ci to powiedzieć . A nie musze ty wiesz ze ten rozdział jest zajefajny xD ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Superaśnyyyy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 super

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudownyy ! ;3

    Dominik (a) :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cuudo *_* czekam na nn xx @Monia_Kowalczyk

    OdpowiedzUsuń
  8. Płaczę, płaczę, płaczę! Cholera! Dlaczego to wszystko tak się ułożyło? Mam nadzieję, że się pogodzą :c

    OdpowiedzUsuń
  9. genialneeee! czekam na next:* /Maja Stachowiak

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej. Blog jest naprawdę świetny i dlatego chę nominować cię do Liebster Award. Więcej tutaj: http://solitary-niall-horan-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń