Mocno trzymałam dłoń Liama i nie chciałam za nic w świecie puścić.
-Nathalie skarbie. Już jesteś na ziemi.
-Zabierz mnie do hotelu.- poprosiłam, zamykając oczy i mocno tuląc się w ramię chłopaka. Pragnęłam położyć się na łóżku i zasnąć. Chociaż na godzinę. Przez całą drogę z lotniska do hotelu obserwowałam to cudowne miasto. Tutaj wszystko jest takie inne. Eleganckie, a zarazem takie proste. Ludzie inaczej się zachowują.. Ten weekend musi być wyjątkowy. Mam zamiar zapomnieć o tym, co się ostatnio działo w Londynie. To ma być czas mojego relaksu z najważniejszą osobą mojego życia.
*** Oczami Liam'a ***
Nathalie sobie słodko śpi, a ja po wypakowaniu naszych rzeczy usiadłem na balkonie i patrzyłem na panoramę miasta. Jak tu jest magicznie. Już zapominałem, że są takie miejsca w Europie. Nagle poczułem ciepły oddech na moim karku. Szybko odwróciłem głowę i złączyłem moje usta z ustami dziewczyny.
-Czemu jeszcze nie śpisz?- zapytała zaspanym głosem.
-Już miałem iść do łóżka, ale się zapatrzyłem. Wenecja nawet nocą wygląda cudownie.
-Wiem. Dlatego tak bardzo kocham to miasto.- znów dostałem buziaka.- A teraz chodź ze mną spać. Rano wyruszamy w miasto.
-W takim razie trzeba odpocząć.- wstałem i wziąłem dziewczynę na ręce. Moja kruszynka. Delikatnie położyłem ją na łóżku i zacząłem całować jej delikatne ciało.
-Liaś... Nie dziś. Jestem zmęczona.- popatrzyła na mnie przepraszającym wzrokiem.
-No dobrze, ale nie myśl, że ci odpuszczę.- namiętnie pocałowałem Nathalie, po czym przytuliłem i próbowałem zasnąć.
Obudziły mnie silne promienie słońca wdzierające się do pokoju. Już zapomniałem, że takie poranki są najpiękniejsze. Przeciągnąłem się i szybko wyskoczyłem z łóżka. Krótki zimny prysznic zawsze stawia mnie na nogi. Przeczesałem dłonią włosy i pośpiesznie powędrowałem obudzić moją księżniczkę. Niestety N. już nie spała. Stała na balkonie i robiła zdjęcia panoramy miasta.
-Hej skarbie. -pocałowałem ją w policzek.
-Czyż nie jest tu pięknie?- zapytała.
-Jeszcze piękniej jest, jak idziesz przez miasto i obcujesz z ludźmi, którzy opowiedzą Ci prawdziwą historię Wenecji.
-To, komu w drogę temu czas. Czy jak to tam mówią.- zaśmiała się.
-No ale pierw się ubierz i zjedzmy jakieś śniadanie.
-A może zjedzmy na mieście?
-Niech Ci będzie, ale potem rozstaniemy się na trochę. Muszę coś załatwić.
-Liam ukrywasz coś?
-Nigdy w życiu!- mocno ją złapałem i obróciłem. Po 15 minutach siedzieliśmy w jakiejś knajpce i jedliśmy croissanty, które popijaliśmy idealną kawą.

-Oj głuptasie. Włochy na każdego tak działają. Zobaczysz. W chłodne dni w Londynie będziesz sobie przypominać, jak to siedziałaś w słońcu i piłaś najlepszą kawę na świecie.
-Zabierzmy takiego baristę ze sobą.
-Nie ma takiej opcji. Jeszcze byś mi się w nim zakochała.
-Nie mogłabym. Ty jesteś najważniejszy.- wysłała mi buziaczka, po czym zaczęła robić zdjęcia.
-Skarbie to ja uciekam. Widzimy się za trzy godziny na placu św. Marka.
-Tylko się nie spóźnij.- pocałowałem ją i szybko oddaliłem się w kierunku sklepów.
Wóz albo przewóz. Raz się żyje. Trzeba podejmować poważne i męskie decyzje. I właśnie na takie przyszedł odpowiedni czas. Przemierzyłem kilkanaście sklepów w poszukiwaniu tej idealnej rzeczy, ale nic nie nadawało się na tę szczególną okazję. W końcu trafiłem na coś, co było przeznaczone tylko dla mojej Nathalie. Napisałem tylko krótką wiadomość do Louisa :" Zrobię to dziś. Wieczorem. Trzymaj za mnie kciuki, bym nie wyszedł na debila. :)", a następnie szybko pobiegłem na umówione miejsce z dziewczyną. I znów będę spóźniony.
*** Oczami Nathalie ***
Tutaj jest cudownie. Słońce mocno świeci, ludzie są sympatyczni, a cała atmosfera pozytywnie na mnie wpływa. Zakupiłam śliczny kapelusz i przez resztę wolnego czasu błąkałam się po uliczkach Wenecji, robiąc mnóstwo zdjęć przypadkowym budynkom i ludziom. Kwadrans przed umówionym czasem z Liam'em siedziałam już na placu św. Marka popijając mrożoną kawę. Przeglądałam zdjęcia i od czasu do czasu robiłam nowe. Chwilę po 12 zaczęłam sprawdzać telefon. Znów się spóźnia. Minęło pół godziny, a jego nadal nie było. W końcu zapłaciłam za napój i wstałam od stolika. Zabrałam swoje rzeczy i skierowałam się do najbliższej taksówki. Wtedy właśnie zauważyłam śliczną dziewczynkę puszczającą bańki mydlane. Zaczęłam ją obserwować i gdy przyłożyłam aparat do twarzy w obiektywie, ukazał mi się biegnący na oślep chłopak- Liam. Ten to jak zwykle musi coś wymyślić.
-Przepraszam.- zaczął krzyczeć cały zdyszany. Prawda jest taka, że chciało mi się z niego śmiać, ale musiałam zachować powagę.
-Ile razy mam Ci powtarzać? Nie lubię, gdy się spóźniasz.
-Kochanie to jest silniejsze ode mnie.- zaczął się tłumaczyć.
-Rozumiem, że również spóźnisz się na własny ślub, potem na narodziny pierworodnego czy ważniejsze wydarzenie. Liam musisz z tym walczyć.
-Obiecuję że to zrobię. A teraz, jeśli pozwolisz chciałbym Cię zaprosić na obiad, następnie spacer i wieczorny rejs gondolą.

Liaś wyszedł pachnący z łazienki i mocno zaczął mnie ściskać.
-Coś ty wylał całą buteleczkę perfum na siebie?- zapytałam, śmiejąc się pod nosem.
-Nie podoba się?
-Wolę Cię takiego iż śmierdzącego.
-Przeginasz, ale widzę, że też zdążyłaś się przebrać.- Obróciłam się w koło.- Ślicznie wyglądasz.- pocałował mnie delikatnie w czołu.
-To, co idziemy?
-Pewnie, tylko- Liam złapał mnie za rękę i głęboko spojrzał w oczy.
____________________
Hej:*
Mam lekkie spóźnienie przez chorobę. Szczerze mówiąc to jakoś chyba nie mam już na to pomysłu.
No cóż tak też bywa. Cieszę się, że Wam się podoba.
J.